Sanah - Etc.

Sanah - Etc.


 

Adore you - Jessie Ware

Adore you - Jessie Ware


 

Memorize - Exes

Memorize - Exes

 


Prosta, mega smaczna pasta z bobu. Nie tylko do kanapek..

Prosta, mega smaczna pasta z bobu. Nie tylko do kanapek..

 Sezon na bób właśnie dobiega końca. Wiele osób rezygnuje z jedzenia późnego bobu, bo jego skórka jest twardsza, a on sam nie jest już tak delikatny jak ten z początku sezonu. Mimo tego, nie traci ani swojej mocy ani wartości odżywczych, dlatego warto jeszcze się nim nacieszyć i skorzystać z jego niewątpliwych walorów zdrowotnych. Późny bób idealnie nadaje się do sporządzania pysznych past, dipów, puree, a nawet zup czy sosów!

 

Pasta z bobu


Pasta z bobu, którą dziś Ci zaproponuję jest przepyszna, super kremowa i bardzo prosta w przygotowaniu. Uwielbiają ją nawet dzieci:). Świetnie smakuje z pieczywem, na kanapkach warzywnych (np. z cukinii lub papryki), jako dip w towarzystwie ulubionych warzyw, kolorowych frytek warzywnych lub na ciepło, jako dodatek do obiadu zamiast ziemniaków lub dodatek do grilla. Ja najbardziej lubię ją jeść na kanapkach z cukinii (cukinię można jeść na surowo - jest pycha!) lub w postaci pysznego, kremowego puree. 

 

Pasta z bobu

 

Uwielbiam wszelkiego rodzaju pasty domowe, zwłaszcza te robione na bazie strączków (zajrzyj TUTAJ), nasion lub orzechów. Samodzielnie sporządzane pasty mają kilka ważnych zalet: są proste i szybkie w przygotowaniu, mega smaczne, super odżywcze i bardzo kolorowe. Stanowią doskonałe urozmaicenie codziennych posiłków i można w nich 'przemycić' wiele wartościowych składników (nawet tych, których nie lubią Twoje dzieci), a które wspaniale wzbogacą posiłek w dodatkowe witaminy i minerały. Inną ich ważną zaletą jest także to, że w przeciwieństwie do sklepowych past nie zawierają żadnych konserwantów, tłuszczy TRANS czy innych, równie niezdrowych dodatków.


Zapraszam po przepis!


PRZEPIS:


Składniki:

1. 300-400 gram bobu,

2. 1 łyżka masła (ja użyłam masła klarowanego),

3. Pół pęczka natki pietruszki (dla pięknie zielonego koloru i jeszcze lepszego smaku),

4. 1/2 łyżeczki kuminu (dla lepszego trawienia i uniknięcia nieprzyjemnych dolegliwości),

5. 1 łyżka płatków drożdżowych - opcjonalnie (pisałam o nich TUTAJ),

5. Sól i pieprz do smaku.


Wykonanie:

1. Opłucz bób pod bieżącą wodą i zostaw do namoczenia na min. 2 godz., a najlepiej na całą noc (bób, podobnie jak groch czy fasola należy do strączków, dlatego wymaga wcześniejszego namaczania),

2. Namoczony bób dokładnie wypłucz pod bieżącą wodą, do momentu, kiedy woda będzie zupełnie czysta i przestanie się pienić,

3. Wrzuć bób do gotującej się wody i gotuj bez przykrycia i bez soli do uzyskania pożądanej miękkości (dodatek soli sprawi, że bób zrobi się twardy i trudno będzie go ugotować), 

4. Odcedź bób, ale nie wylewaj całej wody, pozostałej z jego gotowania,

5. Ugotowany bób przełóż do blendera, dodaj pozostałe składniki i zblenduj na gładką masę. Ja blenduję go wraz ze skórką, bo to w niej znajduje się najwięcej cennego błonnika i witamin,

6. Gdy masa będzie zbyt gęsta, dolewaj wodę pozostałą z ugotowania bobu,

7. Jeśli chcesz uzyskać konsystencję dipu lub sosu, dolej odpowiednio więcej wody i ponownie zmiksuj,

8. Podawaj taj jak lubisz najbardziej;),

9. Przechowuj w lodówce, w szczelnie zamkniętym słoiku maksymalnie przez 2-3 dni.


Gotowe! Enjoy!

 

Pasta z bobu



Czy wiesz, że..

 

1. Bób, jak wszystkie strączki jest doskonałym prebiotykiem, czyli bardzo odżywczym 'jedzonkiem' dla naszych dobrych bakterii, dzięki którym znacznie poprawia się odporność organizmu i samopoczucie,

2. Dzięki bogactwie witamin i minerałów wzmacnia wątrobę i śledzionę,

3. Zawiera spore ilości błonnika i łatwo przyswajalnego białka,

4. Jest bogaty w witaminy z grupy B, żelazo, wapń, fosfor i magnez, które regulują działanie układu krwionośnego, nerwowego, kostnego, a także odżywiają skórę, włosy i paznokcie,

5. 100 gram bobu zwiera 85 kcal (mimo swojej kaloryczności wspomaga odchudzanie, ponieważ zapewnia długie uczucie sytości),

6. Pomaga w leczeniu anemii i redukuje poziom złego cholesterolu,

7. Znacząco poprawia  pamięć i koncentrację, dlatego będzie pomocny w chorobie Alzheimera i demencji,

8. Poprawia sprawność ruchową w chorobie Parkinsona i stwardnienia rozsianego,

9. Ma działanie przeciwnowotworowe, ponieważ wspiera apoptozę (śmierć komórek nowotworowych).




 Letnia sałatka z arbuzem. Pycha!

Letnia sałatka z arbuzem. Pycha!

 Pyszna, lekka, mega chrupiąca i bardzo kolorowa:). Idealna na upalne dni, ponieważ nie tylko wspaniale nawadnia, orzeźwia i chłodzi, ale też doskonale odżywia. Arbuz to nie tylko woda (zawiera jej aż 92%) , ale też ogromna moc witamin i minerałów. Można powiedzieć, że lato i arbuz to duet idealny. Zawarty w nim potas, magnez, cynk, miedź, żelazo, mangan, witaminy A i C świetnie uzupełniają utracone podczas letnich aktywności minerały i witaminy, a także regenerują mięśnie i zapobiegają powstawaniu zakwasów!

 

Sałatka z arbuzem


 

Wszystkie owoce (jak również warzywa) zawierają spore ilości wody, jednak arbuz może poszczycić się jej największą zawartością. Woda znajdująca się w owocach i warzywach zwana jest 'wodą żywą', czy też 'strukturalną', właśnie ze względu na dużą ilość naturalnych witamin i minerałów. Z tego powodu jest znacznie lepiej wchłaniana przez komórki i zdecydowanie lepiej nawadnia ciało niż wszelkiego rodzaju napoje, woda butelkowana czy woda z kranu. Dlatego w gorące, upalne dni nie tylko pij, ale także jedz wodę! Sezon na arbuzy i melony jest aktualnie w rozkwicie;)

Choć arbuz (podobnie jak melon), ze względu na dużą zawartość fruktozy (cukru prostego) powinien być spożywany solo, bez dodatku żadnych innych pokarmów, ani tym bardziej innych owoców, dla tej sałatki zawsze jestem gotowa złamać wszelkie zasady;). Jest tak pyszna i soczysta, że nie potrafię się jej oprzeć.. Mam nadzieję, że pokochasz ją równie mocno jak ja.

 

Zapraszam po przepis!

 

PRZEPIS


Składniki:

1. Niewielki kawałek arbuza,

2. Jeden, nieduży ogórek gruntowy (jeśli takie połączenie wydaje Ci się nietrafione - po prostu pomiń ten krok),

3. Ser kozi twarogowy, feta, ser pleśniowy lub inny ulubiony (ja użyłam halloumi - grecki ser grillowy). Ta sałatka najbardziej smakuje mi jednak z serem kozim, ale akurat go nie miałam,

4. Nieduża garść ulubionych ziaren - słonecznik, sezam, pestki dyni, orzeszki piniowe - to, co lubisz najbardziej (ja użyłam pestek słonecznika),

5. 1 łyżeczka dobrej jakości oliwy,

6. Sok z połowy cytryny,

7. Parę listków mięty lub szałwii (ja użyłam szałwię),

8. Odrobina świeżo mielonego pieprzu czarnego (opcjonalnie).


Wykonanie:

1. Miąższ arbuza pokrój w niewielką kostkę,

2. Ogórka (jeśli używasz) obierz, przekrój wzdłuż i usuń gniazda nasienne. Pokrój w talarki.

3. Wybrane ziarna podpraż na suchej patelni na lekko złoty kolor, 

4. Przełóż wszystkie składniki na talerz lub do miseczki. Wymieszaj.

5. Dodaj ulubiony ser,

6. Wymieszaj oliwę z sokiem z cytryny (w słoiku lub blenderze) i polej nim sałatkę,

7.  Dodaj odrobinę świeżo zmielonego pieprzu,

8. Na wierzch dodaj miętę lub szałwię.

 

Zrobione! Smacznego:).

 

Sałatka z arbuzem

Ta sałatka łączy w sobie wiele smaków: słodki, słony, kwaśny, ostry i cierpki (mięta, szałwia czy cytryna), które wspaniale się łączą i przenikają nawzajem. Jeśli śledzisz mojego bloga, na pewno już zauważyłaś/eś, że przywiązuję dużą wagę do tego, aby w jednym daniu było tych smaków jak najwięcej (niekoniecznie składników. Na przykład cytryna zawiera w sobie zarówno smak kwaśny, ostry, słodki jak i cierpki, sól - słoność i lekką goryczkę, a zioła - smak gorzki, lekko ostry i słodki)). O smakach wspominałam odrobinę TUTAJ i z pewnością ten temat jeszcze rozwinę;). 

Dlaczego ilość smaków jest tak ważna? Według Ajurwedy posiłek, który zawiera w sobie dużą ilość smaków (a najlepiej wszystkie) jest najbardziej kompletny, najbardziej odżywczy - zarówno dla ciała jak i duszy, jak również zaspokaja dzienne zapotrzebowanie organizmu na wszystkie smaki, dzięki czemu łatwo utrzymać zdrowie i dobre samopoczucie, ponieważ wtedy zostaje zachowana podstawowa równowaga: ciało-umysł. To jednak nie wszystko. Im więcej smaków zawrzesz w jednym posiłku, tym rzadziej będziesz głodny i rzadziej (a nawet wcale) będziesz odczuwać zachcianki żywieniowe, co sprzyja nie tylko zdrowiu, ale też utrzymaniu zgrabnej i szczupłej sylwetki;).

 


Czy wiesz, że...

 

1. Oprócz wymienionych już właściwości, arbuz swój piękny, czerwony kolor miąższu zawdzięcza dużej zawartości likopenu (karotenoidu o właściwościach antyoksydacyjnych), którego zawiera 2 razy więcej niż pomidor. Likopen reguluje ciśnienie krwi, wzmacnia serce, ma właściwości przeciwzapalne, przeciwgrzybiczne oraz przeciwbakteryjne,

2. Arbuz bogaty jest w przeciwutleniacze, które opóźniają procesy starzenia i hamują rozwój komórek nowotworowych,

3. Zawiera aminokwas zwany cytruliną, który wspomaga pracę serca, obniża ciśnienie krwi, przyśpiesza proces regeneracji mięśni i... działa jak Viagra,

4.  Dzięki dużej zawartości wody, witamin i minerałów wspaniale nawadnia i oczyszcza organizm z toksyn,

5. Ma działanie moczopędne, dlatego będzie idealny dla osób z chorobami nerek i układu moczowego,

6. Zwalcza wszelkiego rodzaju zapalenia i ma właściwości ściągające,

7. Hamuje procesy miażdżycowe i doskonale wpływa na przemianę materii,

8. Skórka arbuza jest jadalna i zawiera 2 razy więcej składników odżywczych niż sam miąższ. Z tego  powodu bardzo cenne są świeżo wyciskane soki z tego owocu wraz ze skórką, którą przed wyciśnięciem soku warto (a nawet trzeba!) dokładnie wyszorować pod bieżącą wodą.




 

 



Makaron ze szpinakiem w delikatnym, wegańskim sosie serowym

Makaron ze szpinakiem w delikatnym, wegańskim sosie serowym

 Szpinak to jedno z 'tych' warzyw, które albo się kocha albo nienawidzi. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy! Skąd jednak tyle nienawiści i uprzedzeń wokół tych niewielkich, zielonych liści? 

 Smak surowego szpinaku niewiele różni się od smaku sałaty masłowej, a nawet powiedziałabym, że jest delikatniejszy i dużo bardziej 'maślany'. Zwłaszcza letnie, młode listki szpinaku są tak delikatne i smaczne jak nigdy później. Moim zdaniem, osoby, które nie darzą go sympatią, kojarzą tę intensywnie zieloną roślinę z brzydką, szarą, odpychającą i pozbawioną jakiegokolwiek smaku breją na talerzu. Podczas spożywania posiłków wzrok pełni równie ważną funkcję jak smak. Nic więc dziwnego, że wiele osób za nim nie przepada, a wręcz go unika. Ja, na szczęście nie mam z nim takich doświadczeń. 

Zasadniczą kwestią przygotowania pysznego szpinaku jest jego umiejętne przyrządzenie i odpowiednie połączenie z innymi składnikami. Szpinak blanszuje się krótko (czy w wodzie, czy na patelni), do momentu lekkiego 'omdlenia' liści, ponieważ wtedy nie traci ani smaku, ani koloru, ani cennych witamin i minerałów. Poddany dłuższej obróbce termicznej robi się brzydki, niesmaczny i pozbawiony jakichkolwiek wartości odżywczych. Naturalny, pyszny smak szpinaku wydobędziesz również łącząc go z masłem (zwykłym lub klarowanym) zamiast z oliwą, dodając do niego odrobinę czosnku, czarnego pieprzu i szczyptę gałki muszkatołowej. Szpinak uwielbia takie towarzystwo. Zawiera też spore ilości szczawianów, czyli soli kwasu szczawiowego, które dość łatwo łączą się z wapniem, wyciągając go z kości, zębów czy mięśni. Dlatego jedzenie go w towarzystwie serów, jajek i orzechów bogatych w wapń (nerkowce, włoskie), nie tylko podniesie jego smak, ale także walory zdrowotne. 

Kocham makaron ze szpinakiem. Tęsknota za tym daniem doprowadziła mnie do stworzenia jego bezglutenowej, wegetariańskiej i równie pysznej wersji;). Smak tej potrawy jest obłędny - pyszny, aksamitny i.. uzależniający:). Syci naprawdę na długo.


makaron ze szpinakiem


Jeśli jednak Ty nie jesteś 'beznabiałowy' czy 'bezglutenowy' jak ja, polecam Ci użycie do tego dania sera pleśniowego lub koziego zamiast tak popularnej fety, oraz lekko podprażonych orzechów włoskich. Będzie nie tylko pyszniej, ale i zdrowiej!



PRZEPIS:


Składniki: (2 porcje)

1. Ulubiony makaron (tyle, ile potrzebujesz). Ja użyłam bezglutenowy penne.

2. Solidna ilość szpinaku (300-400 gram). Podczas blanszowania szpinak zmniejszy swoją objętość o około 2/3.

3. Spora garść nerkowców,

4. 1/2 łyżki masła - nie dodawaj go zbyt dużo, bo nerkowce zawierają sporą ilość dobrych tłuszczy (ja użyłam klarowanego),

5. 2,3 łyżki nieaktywnych płatków drożdżowych (pisałam o nich TUTAJ),

6. Jedna, nieduża cebula,

7. 2, 3 ząbki czosnku lub więcej (w zależności od preferencji),

8.  1,5 łyżki dobrej jakości sosu sojowego (ja użyłam Kikkoman),

9. Świeżo zmielony czarny pieprz,

10. Szczypta gałki muszkatołowej.

 

Wykonanie:

1. Orzechy nerkowca namocz wcześniej przez około 3-4 godziny,

2. Ugotuj makaron aldente i pozostaw trochę wody z makaronu,

3. Cebulę pokrój w drobną kostkę i podsmaż na patelni z masłem,

4. Nerkowce przełóż do blendera, dodaj przefiltrowaną wodę i zblenduj na gładką masę. Masa nie powinna być zbyt gęsta (zgęstnieje jeszcze na patelni), dlatego w razie potrzeby dolewaj wodę,

5. Szpinak umyj i osusz. Dodaj go do cebuli w całości lub pokrój trochę drobniej (ja wolę pokrojony),

6. Blanszuj przez dosłownie chwilę, cały czas mieszając, do momentu aż szpinak zwiędnie,

7. Dodaj ugotowany makaron i sos z nerkowców, delikatnie wymieszaj,

8. Dodaj płatki drożdżowe, sos sojowy, czosnek, pieprz, gałkę muszkatołową,

9. Wymieszaj, a gdy sos będzie zbyt gęsty dodawaj powoli pozostałą po ugotowaniu makaronu wodę, aby uzyskać niezbyt gęstą,  aksamitną konsystencję.

 

Gotowe! Smacznego:).


Makaron ze szpiankiem



Czy wiesz, że..

 

!Szpinak:

1. Bogaty jest w wiele witamin: C, A, B6, kwas foliowy, E, K,  minerałów: głównie potasu, magnezu i żelaza, ale także fosforu, sodu, wapnia, cynku i przeciwutleniaczy: beta-karotenu i luteiny.

2. Zawarte w nim żelazo (niestety nie tak dobrze przyswajalne jak to zawarte w mięsie, dlatego dobrze jest go łączyć z białkiem), potas i magnez doskonale obniżają i regulują ciśnienie krwi,  wspaniale dotleniają krew i przyczyniają się do zwiększenia liczby czerwonych krwinek, dlatego szpinak będzie idealny dla osób z anemią, problemami kardiologicznymi i kobiet w ciąży. Te 3 minerały wzmacniają również pracę serca, mózgu i układu limfatycznego, zapobiegają miażdżycy.

3. Spora ilość przeciwutleniaczy zawartych w szpinaku ma działanie antynowotworowe, a także poprawia wzrok.


!Nerkowce:

1. Są bogate w znaczne ilości dobrych tłuszczy, czyli nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), które regulują pracę układu pokarmowego, nerwowego i krwionośnego. Korzystnie wpływają na skórę, włosy i paznokcie. Mimo zawartości znacznych ilości tłuszczy mają niski indeks glikemiczny (równy 15), dzięki czemu przyczyniają się do utraty wagi.

2. Jedzenie nerkowców może chronić przed rozwojem cukrzycy typu 2, ponieważ blokują one wchłanianie glukozy, dzięki czemu poprawia się wrażliwość tkanek i komórek ciała na insulinę. Z tego powodu będą odpowiednie dla diabetyków i osób z cukrzycą.

3. Zawierają ogromne ilości łatwo przyswajalnego wapnia (w 100 g orzechów znajduje się 186 mg wapnia podczas, gdy w 100 ml mleka (1/3 szklanki) znajduje się tylko 118 mg wapnia!, do tego trudno przyswajalnego).

4. Charakteryzują się dużą zawartością potasu, fosforu, magnezu i cynku, co podobnie jak w przypadku szpinaku będzie korzystnie wpływać na układ nerwowy, krwionośny, odpornościowy, a także na stan włosów, skóry i paznokci.



Ella Vos - Rearrange

Ella Vos - Rearrange


 

Wegański stek z kalafiora - idealny na pyszny, letni obiad!

Wegański stek z kalafiora - idealny na pyszny, letni obiad!

 Większość z nas spożywa kalafiora tradycyjnie - gotowane różyczki z bułką tartą i masłem. Kalafior jest jednak warzywem o ogromnym potencjale, z którego można wyczarowywać najprzeróżniejsze i smaczne dania: od kotlecików, sałatek, placków, zup, puree a nawet 'ryżu'! To delikatne, sezonowe warzywo komponuje się bowiem doskonale z wieloma ziołami i przyprawami, dlatego za każdym razem może przyjmować inną postać i.. smak. Kalafior bardzo lubi: tymianek, rozmaryn, paprykę słodką, paprykę wędzoną, curry, kurkumę i czosnek. Dodatkowo, kalafiora można jeść nie tylko w formie gotowanej, ale także na surowo np. w sałatkach.  

Mimo, że wiele osób częściej wybiera kolorowe warzywa niż białe, to jednak moc i właściwości zdrowotne białych roślin wcale pod tym względem nie ustępują miejsca swoim kolegom. O super korzystnych dla naszego zdrowia właściwościach kalafiora (i ogólnie białych warzyw), jak zwykle przeczytasz na końcu tego artykułu:). A póki co przedstawię Ci dzisiejszego bohatera - stek z kalafiora.

 

stek z kalafiora

 

To bardzo proste danie, które nie tylko smakuje wybornie, wygląda pięknie i oryginalnie, ale także może być doskonałym urozmaiceniem Twojego letniego menu;).

Kalafior w postaci steka, na który za chwilę podam przepis, jest cudownie chrupki z wierzchu, mięciutki i aksamitny w środku. Możesz go jeść zamiast tradycyjnego kotleta, z ziemniakami i ulubioną surówką, a także jako przystawkę do dania głównego lub dodatek do grilla. Ja najchętniej go jem z młodymi ziemniakami lub po prostu z moją ulubioną kolorową sałatką, na którą przepis znajdziesz TUTAJ. Ziemniaki jadam rzadko, ale kiedy pojawiają się młode - nie potrafię sobie ich odmówić;). Więcej o dobroczynnych właściwościach ziemniaków pisałam TUTAJ.

 

stek z kalafiora


Zapraszam!

 

PRZEPIS


Składniki:

1. Dość duży, świeży kalafior,

2. 2,3 łyżki dobrej jakości oliwy np. z oliwek,

3. 1/2 łyżeczki curry (jeśli nie przepadasz za tą przyprawą, użyj kurkumy - pisałam o niej TUTAJ)

4. 1 łyżeczka papryki wędzonej,

5. 1/2 łyżeczki suszonego czosnku (opcjonalnie),

6. 1/2 łyżki płatków drożdżowych - pisałam o nich TUTAJ (opcjonalnie),

7. Sól i pieprz do smaku.


Wykonanie:

1. Pozbądź się liści z kalafiora, ale nie usuwaj łodygi,

2. Umyj go dokładnie pod bieżącą wodą i osusz,

3. Przetnij go dokładnie w połowie,

4. Obie połówki  kalafiora tnij na grube plastry (ok. 1, 1,5 cm), zaczynając krojenie od tej największej strony, czyli od miejsca, w którym najpierw przekroiłeś go na pół. Kiedy zaczniesz krojenie od brzegów, kalafior się zwyczajnie rozleci,

5. Z tak pokrojonego kalafiora otrzymasz 4, no może 5 steków. Pozostałą część kalafiora możesz wykorzystać do innego dania lub sałatki,

6. Przygotuj marynatę: połącz oliwę z wszystkimi (ulubionymi) przyprawami, dokładnie wymieszaj i delikatnie wetrzyj ją we wszystkie zakamarki otrzymanych plastrów,

7. Pozostaw na około 15 minut do połączenia smaków,

8. Jeśli chcesz, steki możesz opanierować tradycyjnie: w jajku i bułce,

9. W czasie kiedy kalafior nabiera smaku, nagrzej piekarnik do 180 st. (z termoobiegiem),

10. Zamarynowanego kalafiora przełóż delikatnie na patelnię (nie dodawaj już żadnego tłuszczu) i smaż na dość mocnym ogniu przez 1, 2 minuty z każdej strony do uzyskania złotego koloru. Ten zabieg spowoduje, że kalafior szybciej się potem upiecze i dodatkowo nabierze cudownej chrupkości z zewnątrz i miękkości w środku;). Uważaj, żeby nie przypalić, bo stanie się gorzki,

11. Teraz przełóż patelnię z kalafiorem do piekarnika i piecz około 15-20 minut. Zaglądaj do niego często, bo w zależności od piekarnika może być gotowy wcześniej lub trochę później,

12. Podawaj z ulubionymi warzywami, z mięsem (jeśli je jesz i lubisz) lub lekkimi sosami np. z koperkowym lub tzatzikami:)


Gotowe:). Ciesz się smakiem!

 

stek z kalafiora



Czy wiesz, że..

 

1. Wszystkie białe warzywa (i owoce również) dzięki dużej zawartości flawonoidów (naturalne antybiotyki) spośród wszystkich warzyw wyróżniają się największymi właściwościami przeciwzapalnymi, przeciwbólowymi, a także rozkurczowymi, wytwarzając duże ilości białych krwinek. Z tego powodu mocno windują odporność, lecząc wiele schorzeń,

2.  Kalafior, podobnie jak kapusta, kalarepa, jarmuż czy brokuł, należy do rodziny kapustnych, którą cechuje duża zawartość składników przeciwzapalnych (głównie siarki) i silne właściwości antynowotworowe. Są one odpowiedzialne m.in. za usuwanie z ciała toksyn, dzięki czemu leczą wszelkie stany zapalne, raka oraz zmniejszają wszelkie guzy!

3. Wszystkie kapustne mają nieoceniony wpływ na cały układ pokarmowy, w tym głównie na żołądek. Wiele badań i przede wszystkim liczne przykłady osób, chorujących na wrzody żołądka oraz raka żołądka pokazują, że zarówno kalafior jak i kapusta regulują poziom soków żołądkowych i likwidują stany zapalne błony śluzowej żołądka, pozbywając się tym samym bakterii H-pylori (wrzody) i zmniejszając wszelkie guzy. Codzienne spożywanie ok. 1/4 kalafiora i/lub soku ze świeżego kalafiora lub picie soku ze świeżej kapusty (2, 3 razy dziennie) całkowicie leczy wrzody żołądka, redukuje guzy i regeneruje śluzówkę żołądka i przełyku, w ciągu zaledwie 3 tygodni! 

4. Kwiat kalafiora zawiera składniki, które są odpowiedzialne za regulowanie poziomu hormonów, ponieważ pomagają one w rozkładzie estrogenu, zmniejszając ryzyko raka piersi aż o 40%!

5. Kalafior pomaga również w profilaktyce raka jelita grubego i wspomaga jego leczenie,

6. Wszystkie kapustne obniżają cholesterol i ciśnienie krwi,

7. Zawierają ogromne ilości błonnika, który doskonale odżywia florę bakteryjną i reguluje trawienie,

8. Są bogate w witaminę C, wapń, potas, magnez i duże ilości siarki, dzięki którym będziesz mieć piękne włosy, skórę i paznokcie,

9. Regularne spożywanie kalafiora jak również innych roślin kapustnych wzmacnia kości, zęby i stawy,

10. Kalafior, podobnie jak wszystkie z rodziny kapustowatych jest niskokaloryczny i zawiera duże ilości wody, która wspaniale nawadnia komórki ciała,

11. Spożywanie go w połączeniu z kurkumą maksymalizuje jego właściwości przeciwzapalne i antynowotworowe.

Włączaj do swojej diety jak najwięcej warzyw kapustnych, przynajmniej 2 razy w tygodniu. Komponuj z nich pyszne sałatki, dodawaj do koktajli, gotuj na ich bazie pyszne zupy i twórz z nich smaczne dania główne, a Twoje ciało odwdzięczy Ci się zdrowiem, witalnością i pięknym wyglądem!


Celebruję każdy dzień

Celebruję każdy dzień


 

Japoński masaż twarzy KORUGI - genialny!

Japoński masaż twarzy KORUGI - genialny!

 O masażu KORUGI po raz pierwszy usłyszałam ponad dwa lata temu. Zachwycił mnie swoją prostotą, krótkim czasem wykonywania i.. oczywiście świetnymi efektami. Jedną z jego najważniejszych zalet jest to, że nie musisz odwiedzać salonów piękności - wykonasz go samodzielnie w domu, bez wydawania jakichkolwiek pieniędzy:). Do jego wykonania potrzebujesz tylko.. własnych rąk, odrobinę konsekwencji i zaledwie 5 minut czasu:). Osobiście stosuję go wraz z moim ulubionym bio olejkiem z granata (pisałam o nim tutaj - KLIK) i w miarę regularnie, raz w tygodniu, choć zdarza się, że rzadziej. Dzięki  połączeniu tego masażu z olejkiem, moja cera jest nie tylko dobrze odżywiona i gładka, ale też dobrze napięta i pozbawiona zmarszczek. Jak dla mnie, ten masaż przynosi jeszcze lepsze rezultaty stosowany po ciepłej kąpieli lub po wizycie w saunie, kiedy skóra twarzy jest dobrze rozgrzana i rozluźniona. Korugi najlepiej jest wykonywać wieczorem, tuż przed snem. Raczej nie polecam masowania twarzy tą metodą przed ważnym wyjściem czy spotkaniem, ponieważ po masażu skóra jest dość mocno zaczerwieniona i może być delikatnie opuchnięta, co jest całkowicie normalne (tak powinno być).

 

Masaż Korugi przed i po

Regularne wykonywanie Korugi jest bardziej skuteczne i daje znacznie lepsze rezultaty niż stosowanie botoksu czy innych interwencji chirurgicznych, a nawet niektórych kosmetyków. Dlaczego? Mięśnie twarzy, podobnie jak wszystkie inne mięśnie potrzebują rozciągania i ciągłej stymulacji, aby zachować piękną, napiętą skórę i naturalny owal twarzy. W ten właśnie sposób działa Korugi. Z kolei wszelkie zabiegi czy operacje polegają na modelowaniu twarzy poprzez różnego rodzaju wypełnienia (tłuszcz, botoks), naciąganie i/lub usuwanie obwisłej skóry. Niestety - bez ćwiczenia mięśni, to rozwiązania na chwilę, działające jedynie na skutek, a nie na przyczynę starzejącej się, opadającej skóry twarzy. Zdarzyć się też może, że te, tak popularne dziś praktyki mogą przynieść dokładnie odwrotny skutek od zamierzonego i zamiast polepszyć, znacznie pogorszą stan Twojej skóry i niekorzystnie zmienią Twój wygląd. Dlatego, dla mnie tego typu interwencje to jedna, wielka pomyłka, bo rozwiązanie problemu wiotczejącej skóry twarzy jest w zasięgu każdego, a do tego okazuje się zaskakująco proste! Warto również wiedzieć, że jakiekolwiek zabiegi z użyciem skalpela czy igieł zawsze mają swoje konsekwencje i nigdy nie pozostają bez znaczenia dla Twojego ogólnego zdrowia i.. wyglądu za parę lat. Ponadto są bardzo drogie, często bolesne i wymagają powtarzania, bo są zwyczajnie.. nietrwałe! Z kolei, dzięki stosowaniu Korugi raz na jakiś czas, uzyskasz efekt na stałe i długo będziesz się cieszyć młodym, naturalnym (nie sztucznym) wyglądem! Do tego unikniesz nie tylko wizyt w salonach medycyny estetycznej, ale też ogromnych kosztów, bólu i niepożądanych skutków ubocznych. Czy to nie świetna wiadomość?

 

Dlatego, zanim zdecydujesz się na jakiekolwiek zabiegi u kosmetyczki czy chirurga, wypróbuj najpierw naturalne, nieinwazyjne metody czy masaże, pobudzające mięśnie. Ich wybór w internecie jest naprawdę spory, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. Ja dziś dzielę się z Tobą moją ulubioną formą stymulacji twarzy, jaką jest właśnie masaż Korugi. Spróbuj - nie zawiedziesz się! 

 

Masaż Korugi oprócz jędrnej, odmłodzonej twarzy, spłyceniu zmarszczek, a także niwelowaniu przebarwień, przynosi jeszcze wiele innych super korzyści i naprawdę spektakularne rezultaty. Jakie? Obejrzyj poniższy filmik i dowiedz się więcej! Znajdziesz w nim wszystkie potrzebne informacje wraz z dokładnym przedstawieniem i omówieniem poszczególnych ruchów i kolejności ich wykonywania. Dodam jeszcze, że podczas stosowania tego masażu bardzo istotna jest właśnie kolejność ruchów. Aby łatwiej było Ci je przyswoić, wystarczy, że obejrzysz filmik i zapamiętasz poniższe kroki:

1. Policzki,

2. Czoło,

3. Policzki,

4. Czoło,

5. Oczy,

6. Dolne partie twarzy.


                      Zobacz filmik:



Enjoy!:)



Kortez - zostań

Kortez - zostań

 


Wiosenna sałatka z botwinką, truskawkami i liśćmi rzodkiewki

Wiosenna sałatka z botwinką, truskawkami i liśćmi rzodkiewki

 To jedna z moich ulubionych, wiosennych sałatek. Nie tylko smakuje wybornie, wygląda pięknie i kolorowo, ale dzięki botwince i liściom rzodkiewki naładowana jest po brzegi witaminami i minerałami. Nieoczywiste połączenie wszystkich składników z pysznym sosem musztardowym tworzy naprawdę smaczne, unikalne danie:).

 

sałatka z botwinką, truskawkami i liśćmi rzodkiewki


Większość osób zazwyczaj wyrzuca liście rzodkiewki. Mało kto jednak wie, że liście większości warzyw, w tym rzodkiewki są nie tylko jadalne, ale również zawierają kilkukrotnie więcej wartości odżywczych niż ich korzenie! W przypadku rzodkiewki to najwartościowsza część tej słonecznej rośliny. Dlatego nie wyrzucaj liści! Zrób z nich koktajl, pesto lub pyszną sałatkę, a Twoje ciało na pewno Ci podziękuje;). Liście rzodkiewki są przepyszne - smakiem przypominają rucolę.  Zestawienie ich w  sałatce z aromatycznymi, słodko-kwaśnymi truskawkami tworzy związek idealny, w którym wszystkie smaki wspaniale się łączą i wzajemnie przenikają. Spróbuj - nie zawiedziesz się! 


Zapraszam!


sałatka z botwinką, truskawkami i liśćmi rzodkiewki



PRZEPIS


Składniki:


1. Liście rzodkiewki (zielone, jędrne, bez plamek, najlepiej z własnego ogródka lub sprawdzonego źródła),

2. Świeże liście botwinki,

3. Słodkie truskawki (najlepiej bio),

4. 2 łyżki dobrej jakości oliwy,

5. 1 łyżeczka musztardy,

6. 2 łyżki miodu lub innego ulubionego słodzika (ja użyłam syropu kokosowego – zobacz TUTAJ),

7. 2 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny,

8. 1 łyżeczka prażonego sezamu (o jego super właściwościach pisałam TUTAJ),

9. Szczypta kurkumy (opcjonalnie),

10. Sól i pieprz do smaku.

 


Wykonanie:


1. Wszystkie liście dokładnie umyj i osusz,

2. Truskawki umyj, osusz i przekrój na pół lub na ćwiartki,

3. Na talerzu ułóż liście, na wierzch dodaj truskawki,

4. Przygotuj sos: oliwę, musztardę, miód, sok z cytryny i przyprawy dokładnie zblenduj,

5. Polej sałatkę sosem, a na wierzch dodaj prażony sezam.


Et voila! Enjoy!

 

sałatka z botwinką, truskawkami i liśćmi rzodkiewki



Czy wiesz, że…


!Liście rzodkiewki:


1. Mają zupełnie inny smak niż ich korzenie: nie mają charakterystycznej dla bulwy ostrości, lecz są lekko gorzkawe,

2. Mają ogromną moc w odtruwaniu organizmu z toksyn i substancji kancerogennych,

3. Są bogate w tak zwane glukozynolany – substancje odpowiedzialne za usuwanie kancerogennych związków z organizmu i zawierają ich aż 45! razy więcej niż korzeń rzodkiewki,

4. Ich działanie przeciwzapalne i antynowotworowe jest większe niż brokuła!,

5. Są doskonałym źródłem witaminy C, a także fosforu, wapnia i żelaza,

6. Świetnie poprawiają trawienie i przemianę materii, a także regulują ciśnienie krwi,

7. Sok z liści rzodkiewki stosowany jest w leczeniu żółtaczki,

8. Rzodkiewki dość mocno chłoną wszelkiego rodzaju toksyny, dlatego ważne jest, aby ich źródło było pewne  – najlepiej z własnej działki/ogródka lub ekologiczne.

 

Jak samemu wyhodować liście rzodkiewki bez siania czy sadzenia?

 

Jeśli nie masz dostępu do ekologicznej rzodkiewki - mam dla Ciebie proste rozwiązanie, które sama stosuję. Liście rzodkiewki możesz szybko wyhodować sam z... odpadków kupnej rzodkiewki. Jak to zrobić? Bulwy dokładnie umyj pod bieżącą wodą - ich wielokrotne pocieranie w obecności wody bardzo łatwo usuwa z nich szkodliwe azotany. Umytą rzodkiewkę zjedz, a odcięte główki włóż do płytkiego naczynia z odrobiną wody, łodyżkami do góry. Zmieniaj wodę codziennie, a po kilku dniach będziesz się cieszyć zdrowymi, pięknymi liśćmi:). Moje, po tygodniu wyglądają tak:

 

liście rzodkiewki z odpadków


 

liście rzodkiewki z odpadków

O moim domowym ogródku zero waste czyli z odpadków warzyw, więcej napiszę niebawem;).


!Botwinka:

 
1. Pobudza apetyt, świetnie odkwasza i detoksykuje organizm,

2. Jest lekkostrawna i odświeżająca,

3. Dzięki dużej zawartości magnezu i potasu koi nerwy i korzystnie wpływa na układ nerwowy,

4. Zawiera ogromne ilości witamin: A, C, K, D, E oraz witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy. Oprócz magnezu i potasu jest również bogata w żelazo, fosfor i sód.

Zupa krem z białych szparagów. Yummy!

Zupa krem z białych szparagów. Yummy!

 Tę zupę można określić trzema słowami: super pyszna, super lekka, super zdrowa:). Do tego poszczycić się może znakomitymi właściwościami odżywczymi i oczyszczającymi organizm – o szparagach i ich świetnych właściwościach pisałam więcej TUTAJ. Zupa z białych szparagów jest lekkostrawna, dlatego idealnie będzie się nadawać nie tylko na obiad, ale również na kolację. Ma wyjątkowy, niepowtarzalny, lekko maślany smak,  który zawsze kojarzy mi się z wiosną i słońcem. Świetnie smakuje podawana zarówno na ciepło jak i na zimno. Moi znajomi uwielbiają ją jeść z grzankami, ja wolę ją w wersji z aromatyczną, zieloną pietruszką. Genialnie smakuje również z dowolnymi ziarnami np. z prażonym słonecznikiem.

 

zupa krem z białych szparagów

Białe szparagi, w przeciwieństwie do zielonych są trochę bardziej łykowate, ale za to bardzo bogate w wartości odżywcze i witaminy i moim zdaniem dużo bardziej aromatyczne niż zielone. Dlatego nie warto z nich rezygnować. Cała tajemnica pysznych, maślanych, nie łykowatych szparagów polega na ich odpowiednim wyborze i przygotowaniu. 

 


Jak dobrze wybrać szparagi? 

 

1. Po pierwsze i przede wszystkim wybieraj szparagi świeże. Ich łodyżki powinny być jędrne (nie suche), bez oznak pleśni, białego nalotu i jakichkolwiek plamek,

2. Końcówki mogą wyglądać na bardziej wysuszone, ponieważ to w nich znajduje się najwięcej łyka. To akurat jest mało istotne, bo końcówki i tak odłamujemy i.. wyrzucamy,

3. Główki szparagów nie mogą być wysuszone, ale jędrne i niepokruszone,

4. Szparagi drobniejsze, średniej grubości i w miarę równe są mniej łykowate. Te przerośnięte zawierają więcej łyka,

5. Powinny przyjemnie pachnieć. Te nieświeże poznasz po zapachu pleśni lub.. drewna (łyko).

 


Jak dobrze przygotować białe szparagi?

 

1. Białe szparagi obieramy ze skórki, odłamujemy główki i końcówki. To w nich znajduje się najwięcej łyka,

2. Gotujemy, blanszujemy, smażymy, pieczemy krótko – maksymalnie 5-6 minut, zawsze w towarzystwie odrobiny tłuszczu (najlepiej masła lub masła klarowanego), bez użycia soli i innych przypraw (doprawiamy już na talerzu).


Zapraszam po przepis:).

 


PRZEPIS

 

Składniki (na 5 litrowy garnek):


1. 2 pęczki równych, średniej grubości białych szparagów,

2. 3-4 średnie, obrane ziemniaki,

3. 1/3 średniej wielkości selera korzeniowego,

4. Biała część średniej wielkości pora,

5. 1 średnia cebula (opcjonalnie),

6. 2, 3 ząbki czosnku,

7. 2 pałki selera naciowego,

8. Pęczek zielonej pietruszki,

9. ½ łyżeczki  gałki muszkatołowej,

10. ½ łyżeczki papryki wędzonej (opcjonalnie),

11. 1 łyżeczka suszonego lubczyku,

12. Pieprz i sól do smaku.

 


Wykonanie:


1. Szparagi dokładnie umyj, osusz, obierz ze skórki, odłam główki i końcówki,

2. Pozostałe warzywa dokładnie wyszoruj pod bieżącą wodą i obierz,

3. W tym czasie wlej do garnka (¾ objętości) przefiltrowaną wodę i zagotuj,

4. Kiedy woda się zagotuje dodaj sól, seler naciowy i pęczek pietruszki, odłamane główki szparagów i ich końcówki (to one nadadzą zupie smaku). Gotuj do wydobycia aromatów i smaku (ok. 20 minut),

5. Warzywa (oprócz szparagów) pokrój dowolnie na mniejsze kawałki (i tak je potem zblendujemy),

6. Na patelni rozgrzej 1 łyżkę masła klarowanego (lub innego ulubionego tłuszczu),

7. Na dobrze rozgrzaną patelnię dodaj wszystkie warzywa oprócz szparagów i smaż na dość dużym ogniu przez ok. 5 minut,

8. Dodaj gałkę muszkatołową, paprykę wędzoną, sól i pieprz i dokładnie wymieszaj warzywa,

9. Pod koniec smażenia dodaj obrane szparagi,

10. „Wyłów” z wody seler, nać pietruszki, główki i końcówki szparagów – wyrzuć je,

11. Dodaj do wody podsmażone warzywa,

12. Dodaj roztarty w dłoniach lubczyk i lekko zmiażdżony czosnek. Gotuj wszystko do miękkości pod przykryciem,

13. W razie mało wyrazistego smaku dodaj 1 łyżkę sosu sojowego, a jeśli masz gotowy bulion dodaj go teraz,

14. Pod koniec gotowania dodaj 2, 3 łyżki dobrej jakości mleka kokosowego (opcjonalnie),

15. Zmiksuj na gładką zupę,

16. Podawaj z grzankami, zieloną pietruchą lub ulubionymi ziarnami.

 

zupa krem z białych szparagów

 


Gotowe! Smacznego:)


Only with you - CYN

Only with you - CYN


 

I can feel it coming in the air tonight - Phil Collins

I can feel it coming in the air tonight - Phil Collins


 

Czy zdrowe odżywianie jest drogie? Moja opinia!

Czy zdrowe odżywianie jest drogie? Moja opinia!

 Na to pytanie odpowiem następująco: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Po pierwsze dlatego, że każdy z nas ma inną definicję zdrowego jedzenia, która jest wypadkową indywidualnych wierzeń, przekonań i doświadczeń. To jedna sprawa. Druga to taka, że każdy z nas jest inny i każdemu służyć będzie co innego. Dla jednych, poza warzywami i owocami będzie to również (albo głównie) spożywanie mięsa, nabiału, cukru i mąki dla zachowania zrównoważonej diety - ‘bo jeść trzeba wszystko’. Dla innych będzie to dieta wegańska lub wegetariańska, a dla jeszcze kolejnych jedzenie wyłącznie warzyw i owoców, na dodatek tylko na surowo. Ogólnie rzecz ujmując, spożywamy posiłki mniej lub bardziej wartościowe, jednak nie każdy wie, co tak naprawdę znaczy ‘zdrowo się odżywiać’. Nie jestem tym zdziwiona. Bo skąd czerpać rzetelną wiedzę, skoro każdego dnia jesteśmy bombardowani przez media bardzo różnymi i często sprzecznymi informacjami? Jak odnaleźć prawdę? Komu wierzyć? 

 

jedzenie

 

  To pytania, które na początku mojej drogi do zdrowia dość długo zaprzątały moją głowę, bo podobnie jak większość osób czułam się mocno skołowana. Ostatecznie jednak postanowiłam zaufać swojej intuicji, swojemu ciału i postawić na wiedzę z rzetelnych, sprawdzonych źródeł. Po pierwsze i najważniejsze zaczęłam słuchać swojego ciała i świadomie eliminować z diety żywność, po zjedzeniu której występowały u mnie niepokojące objawy i po której czułam się źle nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Bardzo szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę! Odkryłam bowiem, że czasami zdobyta wiedza, choćby z najlepszych czy najbardziej rzetelnych źródeł ma się nijak do tego jak czuje się i reaguje moje ciało. Innymi słowy: odpowiedź na nurtujące Cię pytania zawsze znajduje się w Tobie! To ciało i tylko ciało powie Ci prawdę! Z tego właśnie powodu warto rozważyć usunięcie ze swojej diety produktów, które Ci nie służą lub po zjedzeniu których czujesz się źle i/lub występują u Ciebie niepożądane objawy, nawet jeśli bardzo je lubisz i bardzo Ci smakują. Różnica w samopoczuciu będzie naprawdę kolosalna! Sam jednak musisz zdecydować, co jest dla Ciebie lepsze: chwilowa przyjemność z ich jedzenia czy dobre, trwałe samopoczucie. 

Jeśli Twoja dieta zostanie wybrana przez Ciebie świadomie, na podstawie obserwacji swojego organizmu, ogólnego samopoczucia i tego, co służy mu najlepiej i będzie poparta zdobytą wiedzą, a nie podyktowana zwyczajami, tradycją czy panującymi trendami – nie tylko szybko znajdziesz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, ale przede wszystkim poczujesz się znacznie lepiej!


W moim przypadku, to dolegliwości takie jak: częste, kilkudniowe migreny, które nie dawały mi żyć, ciągłe zapalenia gardła i powtarzające się kilka razy do roku ostre infekcje bakteryjne skłoniły mnie do wzięcia pod lupę mój sposób odżywiania. Zaczęłam po prostu obserwować jak zachowuje się mój organizm po zjedzeniu określonej grupy produktów, a wyniki tych obserwacji absolutnie mnie zadziwiły i całkiem zmieniły moje myślenie na temat jedzenia i odżywiania. Po kilku miesiącach uważnego jedzenia wiedziałam już bowiem wszystko, co na tamtą chwilę powinnam była wiedzieć. Odkryłam na przykład, że głównym winowajcą często pojawiających się u mnie okrutnych migren czy infekcji był.. nabiał! I co najciekawsze – nigdy go nie lubiłam! Uwzględniałam go w swojej diecie tylko dlatego, ponieważ często mi powtarzano, że jest zdrowy, pełny witamin, wapnia i białka, niezbędnych dla zdrowia człowieka. Niestety, dla mnie mnie prawda okazała się zupełnie inna. Bo skoro nabiał jest tak zdrowy, to czy nie powinnam po jego zjedzeniu czuć się świetnie, być pełna energii i zwyczajnie zdrowa? Czy nie taka właśnie jest rola żywności?


Podobnie wyglądała u mnie sytuacja z innymi produktami. Zauważyłam m.in, że to cukier i mąka powodują u mnie duże wahania energii, ospałość, zmęczenie, mgłę umysłu, mięso – ociężałość i (jakkolwiek dziwnie to dla Ciebie zabrzmi) niepokój i nerwowość. Właśnie z tych powodów pożegnałam te produkty forever, a moje samopoczucie i ogólnie komfort życia zyskały nową, lepszą jakość:).


 Warto pamiętać, że bez względu na rodzaj diety, jaki wybierzesz nawet najlepsze, najwyższej jakości produkty nie zapewnią Ci zdrowia, gdy w Twojej kuchni zabraknie warzyw i owoców lub gdy będzie ich zbyt mało. To one powinny stanowić bazę każdej zdrowej diety, a produkty takie jak mięso czy ryby powinny być tylko dodatkiem i to niezbyt częstym. Czyli dokładnie na odwrót niż robi to większość ludzi. Kiedy ktoś, kto źle się czuje i często występują u niego niepokojące objawy, pyta mnie, co robi źle, zawsze odpowiadam pytaniem: 'A jesz warzywa i owoce?' Często słyszę odpowiedź: 'No coś Ty! Pewnie! Każdego dnia dodaję pomidora, ogórka lub inne warzywo do kanapek, jem kiszonki i sałatki do obiadu.' Odpowiadam: 'To za mało!'. Dla dobrego samopoczucia i pełni zdrowia, warzywa i owoce powinny być bazą każdego posiłku i stanowić przynajmniej 80% spożywanych przez nas na co dzień pokarmów. Prawda, która nie cieszy jest taka, że kilka plasterków ogórka czy pomidora dziennie to przysłowiowa kropla w morzu, która nie zapewni Ci ani dobrego samopoczucia, ani tym bardziej zdrowia!


Nie od dziś bowiem wiadomo, że kuchnia roślinna czy prawie roślinna ma mnóstwo zalet – jest zdrowa, lekka, bardzo różnorodna i kolorowa. Dzięki zawartości ogromnej ilości błonnika, białka!, witamin, minerałów, enzymów, przeciwutleniaczy oraz ograniczonej ilości tłuszczów i cholesterolu, wspaniale odżywia, dodaje energii, naprawia, detoksykuje i leczy ciało. Dlatego włączenie do swojego menu jak największej ilości warzyw i owoców przyniesie Ci wiele korzyści: pozwoli schudnąć, cieszyć się niespożytą energią i promiennym wyglądem. Zlikwiduje występujące w Twoim ciele stany zapalne, niepokój i wahania nastrojów. Poprawi także Twój mikrobiom (florę bakteryjną) i tym samym odporność organizmu, jakość snu, a także wyniki badań - szczególnie te dotyczące wysokiego poziomu cukru, cholesterolu, ciśnienia czy histaminy, której wysoki poziom we krwi powoduje różnego rodzaju alergie i choroby skórne. 


Warzywa i owoce charakteryzują się niską gęstością energetyczną i wysoką gęstością odżywczą. Oznacza to, że są niskokaloryczne przy jednoczesnym zachowaniu ogromnej ilości i różnorodności składników odżywczych. To pożywienie kompletne, które zawiera w sobie wszystko to, co ciału jest potrzebne dla zachowania dobrego zdrowia i samopoczucia. Kiedy na chwilę się zatrzymasz i trochę zastanowisz, szybko dojdziesz do wniosku, że tak naprawdę żadna inna żywność nie ma aż tylu zalet i nie jest dla naszego ciała tak wszechstronna jak właśnie rośliny. Dlatego pamiętaj, że dla zachowania dobrego zdrowia numerem jeden zawsze będą rośliny. 


Dlaczego o tym piszę i jaki to ma związek z tytułowym pytaniem? Ano po pierwsze taki, że kiedy zaczniesz odżywiać się świadomie, prawie na pewno zrezygnujesz w swojej diecie z określonych grup produktów: jednej lub nawet więcej. W ten sposób ograniczysz lub znacznie zmniejszysz swoje wydatki związane z jedzeniem. Tak naprawdę zyskasz potrójnie, a nawet poczwórnie: większą świadomość i spokój ducha dzięki zdobytej wiedzy, lepsze zdrowie i samopoczucie, a także… grubszy portfel.  Na przykład dzięki odstawieniu samych tylko słodyczy i produktów mącznych (to też cukier!), zaoszczędzisz w miesiącu dość znaczną sumkę, którą będziesz mógł przeznaczyć na inne rzeczy lub na włączenie do swojej diety innych, zdrowych produktów, na przykład orzechów, których nie kupowałeś dotychczas, bo wydawały Ci się zbędne i drogie. 


Kolejnym, niewątpliwym ‘skutkiem ubocznym’ świadomej diety będzie… większa świadomość również w innych sferach i na innych płaszczyznach Twojego życia. Nie tylko bardziej uważnie będziesz dobierać otoczenie, ludzi, informacje czy sposób spędzania wolnego czasu tak, aby czuć się dobrze, ale także ograniczysz lub zrezygnujesz z wielu, zbędnych czy toksycznych rzeczy, sprzętów, przedmiotów, kosmetyków, a nawet leków. Kiedy przestaniesz wydawać pieniądze na rzeczy, które Ci nie służą lub nie są niezbędne, zaoszczędzisz sporo, dzięki czemu będziesz mógł je przeznaczyć na inne wartościowe, sprzyjające zdrowiu rzeczy: na sport, podróże, relaks (masaże, spa, sauna) i przede wszystkim na żywność lepszej jakości czyli tę nieprzetworzoną, bio, eko. Jak to możliwe? Jak to się dzieje? Naturalnie. Samoistnie. Z automatu. Po prostu jedna zmiana pociąga za sobą kolejną i.. kolejną. Potwierdzi to każdy, kto zdecydował się na zmianę sposobu odżywiania. Opiszę to krótko na własnym przykładzie.


Poszczególne grupy produktów takie jak: mięso, nabiał czy mąkę eliminowałam ze swojej diety powoli, wprowadzając jednocześnie więcej warzyw i owoców. Już po kilku tygodniach takiej diety odczułam znaczną różnicę w samopoczuciu: bardzo poprawiła się jakość snu, znikał niepokój i wahania nastrojów, czułam się lekko, a mój umysł był bardziej klarowny. W miarę upływu czasu moje migreny pojawiały się coraz rzadziej, a infekcje odeszły w niepamięć, dzięki czemu stosowanie chemicznych leków przestało być konieczne. Również mocno poprawiła się moja percepcja: smak, węch, a nawet wrażliwość na światło słoneczne i ból. Wtedy też odkryłam między innymi, że moje ulubione kosmetyki zamiast pachnieć - śmierdzą, powodując mdłości i bóle głowy. Ich zapach był dla mnie tak intensywny i drażniący, że musiałam się z nimi szybko pożegnać. Najgorzej jednak sytuacja wygląda kiedy jestem na basenie. Zapach (raczej dla mnie niemiły) tych wszystkich kosmetyków, unoszący się spod pryszniców, przyprawia mnie o zawrót głowy, dlatego po saunie czy pływaniu uciekam stamtąd najszybciej jak tylko się da. Konkluzja?

 

Ponieważ na kosmetyki wydaję naprawdę niewiele, a na leki wcale, bo ich zwyczajnie nie potrzebuję, a które są drogie, oszczędzam sporo, dlatego nie muszę (i nie chcę!) oszczędzać na jedzeniu i mogę sobie pozwolić na kupowanie żywności najlepszej jakości oraz takiej, na którą mam po prostu ochotę. Nie oznacza to jednak, że na jedzenie wydaję dużo. Jak to robię?


Po pierwsze nienawidzę marnować żywności, dlatego wszelkie zakupy spożywcze zawsze planuję. Określony produkt używam do kilku posiłków – unikam kupowania z myślą o zastosowaniu go tylko do jednego dania. Na przykład jeśli kupuję pomarańcze, jednego dnia wycisnę z nich sok, drugiego dodam do sałatki lub owsianki lub po prostu zjem solo. W ten sposób nic nie wyrzucam. Jeśli gotuję zupy lub potrawki warzywne, zawsze robię ich więcej, a na koniec wekuję do słoików i przechowuję w lodówce. Jak dla mnie, takie rozwiązanie ma kilka ważnych zalet: kiedy z jakiegoś powodu nie mam czasu na przygotowanie posiłku, po prostu otwieram słoik i ...gotowe. Nie łapię wtedy byle czego do jedzenia i nie muszę na szybko zamawiać jedzenia na wynos, co oczywiście wiąże się z dodatkowymi wydatkami i nie zawsze zdrowymi wyborami. Nie lubię też jeść tych samych posiłków przez 2 czy 3 dni z rzędu, bo ich codzienne odgrzewanie nie sprzyja zdrowiu. Dlatego ‘słoikowe’ rozwiązanie jest dla mnie dużym udogodnieniem, bo zapewnia mi nie tylko różnorodność posiłków, ale także oszczędza czas i pieniądze. Świetnie się też sprawdza podczas niezapowiedzianych wizyt głodnych gości;).


Nigdy nie robię naraz wielkich zakupów spożywczych, bo w domu zawsze mam zapas produktów, którymi odżywiam się na co dzień. Należą do nich: różne kasze, ryż, fasole, soczewice, ciecierzycę, makarony bezglutenowe, pestki, nasiona, orzechy i różne oliwy. Kiedy widzę, że coś się kończy, po prostu uzupełniam zapasy na bieżąco, dzięki czemu nie wydaję pieniędzy często i dużo. Wymienione produkty mają dwie super zalety: mogą stać długo i można z nich wyczarować naprawdę przeróżne i przepyszne dania, którymi staram się z Tobą dzielić. Ponadto nie muszę się martwić, gdy czasem nie zdążę lub z innych względów nie mogę zrobić zakupów, bo wiem, że z produktów, które mam w domu zawsze zrobię coś pysznego. Na bieżąco kupuję tylko owoce i warzywa.


Kolejnym sekretem naprawdę zdrowej i taniej żywności jest kupowanie warzyw i owoców sezonowych. Niesie to ze sobą podwójną korzyść: to właśnie wtedy wszelkie dary natury są najzdrowsze, bo zawierają najwięcej witamin i innych wartości odżywczych, są pyszne, pachnące, soczyste, słodkie, jędrne, a do tego bardzo tanie. Na przykład kilogram pomarańczy kosztuje w sezonie 2 zł, a kilogram czerwonej papryki - 5zł! Natura zawsze podsuwa nam najlepsze, najzdrowsze rozwiązania. Zaufaj jej – ona dokładnie wie, czego i kiedy potrzebujemy!


Często od różnych osób słyszę następujące zdanie: „Przecież warzywa są drogie! Przy moim budżecie zdrowa dieta jest nierealna! A jak kupię mięso, to mam obiad na dwa dni.” Nooo... hmm, hmm! Spróbujmy teraz odwrócić zacytowane zdanie i skonstruować je następująco: "Przecież mięso jest drogie! Przy moim budżecie mięsna dieta jest nierealna! A jak kupię warzywa, to mam obiad na cztery dni". Czy już wiesz, co mam na myśli? Read my lips: Jeśli odżywiasz się tradycyjnie, a warzywa i owoce są tylko małym dodatkiem lub kupujesz je sporadycznie – będzie dokładnie tak jak myślisz (czyli drogo), ponieważ pieniądze wydane na ich zakup będziesz traktować jako dodatkowy (a nie główny) wydatek! Chodzi o to, że kiedy Twój jadłospis składa się głównie z mięsa, to umysł zakoduje, że bez względu na jego cenę, będzie to Twój najważniejszy, najbardziej pożądany i niezbędny zakup, podczas, gdy cała reszta innych produktów będzie mniej ważna, ale.. będzie zwiększać Twoje wydatki, czyli.. będzie droga! Sprawdźmy zatem, jak wygląda prawda.

 

 Spróbujmy wymienić poszczególne grupy produktów i ułożyć je w listę według obecnych cen, począwszy od tych najdroższych, a skończywszy na tych najtańszych. Według moich niedawnych ustaleń, lista ta przedstawia się następująco:

1. Ryby i owoce morza,

2. Mięso, wędliny,

3. Wszelkiego rodzaju sery,

4. Oleje roślinne (mam na myśli te dobrej jakości, tłoczone na zimno),

5. Orzechy,

6. Słodycze,

7. Nabiał,

8. Pieczywo i inne produkty mączne,

9. Świeże warzywa i owoce,

10. Strączki, mrożone warzywa i owoce,

11. Ziarna i nasiona.


Jak widać, najdroższe są ryby i mięso, a najtańsze warzywa, owoce, strączki i nasiona. Nietrudno też zauważyć, że najmniej zdrowe produkty, czyli najmniej naturalne i najbardziej przetworzone są… najdroższe. Przypadek? Czy może ktoś ma w tym interes? Na te pytania musisz już jednak odpowiedzieć sobie sam. Jak dla mnie, z powyższej listy jasno wynika, że żywność całkowicie naturalna i nieprzetworzona nie dość, że jest najzdrowsza, to jeszcze najtańsza.


 Jedzenie ogólnie jest drogie i w większości domów wydatki związane z żywieniem stanowią 1/3 lub czasem więcej wszystkich miesięcznych kosztów. Niestety nie mamy żadnego wpływu na ceny żywności. Dobra wiadomość jest jednak taka, że sami możemy kształtować swoje wydatki związane z zakupem żywności stosując mądre rozwiązania i/lub poprzez wybór odpowiednich grup produktów. Logiczne jest bowiem, że im więcej grup produktów spożywczych uwzględniasz w swojej diecie, tym więcej wydajesz. Niestety nie wszystkie z tych grup (patrz nasza lista) można zaliczyć do zdrowej żywności - powiedziałabym nawet, że większość z nich do niej nie należy. O tych najbardziej toksycznych i nieodpowiednich dla naszego ciała produktach pisałam TUTAJ. Jeśli jesteś ciekawy, zajrzyj - przemyśl - zastosuj;). 

Eliminacja z diety niezdrowego jedzenia nie tylko pozwoli Ci się lepiej poczuć, ale też sporo zaoszczędzić. Jeśli zmiana Twojego sposobu odżywiania nie jest podyktowana względami zdrowotnymi, nie musisz od razu zmieniać wiele. Czasami wystarczy po prostu zmienić proporcje: jeść więcej warzyw i owoców, a mniej mięsa, cukru czy nabiału, aby odczuć pozytywne skutki zdrowotne i finansowe. Wybór zawsze należy do Ciebie!

 

Bio olejki Alterra z drogerii Rossmann-świetne do twarzy i ciała!

Bio olejki Alterra z drogerii Rossmann-świetne do twarzy i ciała!

 W sumie to mój pierwszy post na tym blogu, dotyczący kosmetyków, bo jak już pewnie wiesz (zakładka O mnie), nie używam ich zbyt wielu, a jeśli już, to robię je sama lub wybieram te najlepszej jakości, najlepiej bio. Staram się nie nakładać na skórę nic, co zawiera chemię, przede wszystkim dlatego, że skóra jest największym organem, który bardzo łatwo chłonie wszystko to, z czym ma kontakt, przekazując toksyczne substancje do krwi i zatruwając tym samym całe ciało. Uwierz mi - dzisiejsze kosmetyki zawierają jej naprawdę sporo! Dlatego wychodzę z następującego założenia: im mniej kosmetyków, tym lepiej! Oprócz podstawowych środków higieny osobistej takich jak: bio szampon czy bio mydło/płyn do mycia ciała, nie używam praktycznie żadnych sklepowych kosmetyków. Stawiam na naturalne (często jadalne) oleje i kosmetyki zrobione z produktów, dostępnych praktycznie w każdym sklepie spożywczym lub kupuję wyłącznie BIO. O pielęgnacji ciała, którą stosuję na co dzień będę pisać na bieżąco;).

 

bio olejki Alterra
 


Olejki, o których dziś mowa to jedne z niewielu produktów, które mają stałe miejsce w mojej łazience. Dlaczego tak je lubię?


 Po pierwsze dlatego, że posiadają certyfikat kosmetyków naturalnych czyli produkowane są z surowców, pochodzących z eko upraw. Nie zawierają silikonów, syntetycznych barwników, olei mineralnych, parafiny i substancji ropopochodnych. Nie są testowane na zwierzętach i są przyjazne dla środowiska. To jednak nie wszystko. Produkty firmy Alterra wyróżniają się także bardzo przystępnymi cenami jak na produkty ekologiczne. Inną ich ważną cechą (jak dla mnie) jest to, że sprzedawane w polskich drogeriach Rossmann, posiadają kod kreskowy z ‘4’ z przodu (Niemcy) i oryginalne etykiety, co oznacza, że ich skład nie zostaje zmieniony na ten gorszej jakości (co wyczuwam od razu), w celu dystrybucji na rynki wschodnie, w tym właśnie do Polski, Białorusi czy Ukrainy. Wszyscy przecież wiemy, że większość chemii i kosmetyków zachodnich producentów, sprzedawana na polskim rynku to zwykła ‘podróba” o zdecydowanie gorszej jakości. 


  Wiem, że nie każdy lubi stosować oleje do pielęgnacji ciała, bo uważa, że są 'zbyt tłuste i ciężkie'. Tajemnica tkwi jednak w ich odpowiednim stosowaniu, czyli... wraz z wodą. Tak stosowane oleje wchłaniają się niemal natychmiast, nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze, ale pozostawiając ją dobrze nawilżoną, odżywioną i jedwabistą. Oleje nie tylko działają dobroczynnie na skórę, ale też znakomicie nawilżają, odżywiają i uelastyczniają stawy, mięśnie, kości, a także.. komórki ciała. Jedną z najważniejszych cech olei jest bowiem ich głęboka penetracja skóry (zawsze w towarzystwie wody), dzięki czemu docierają do wszystkich tkanek ciała, doskonale je odżywiając i jednocześnie detoksykując. Dlatego olejki i wszelkiego rodzaju oleje, mi osobiście, odpowiadają zdecydowanie bardziej niż kremy czy balsamy. Nie dość, że świetnie się wchłaniają, to również zapobiegają przesuszeniu i podrażnieniu skóry. Właśnie to cenię w nich najbardziej.


  Firma Alterra ma w swojej ofercie całą gamę różnorodnych olejków, w tym także do skórek, paznokci, a nawet do ust. Olejki do ciała tej firmy można kupić w różnych kombinacjach bio olejków i w różnych kompozycjach zapachowych. Obecnie dostępne są: suchy olejek do ciała rokitnik BIO & amarantus BIO, antycellulitowy olejek grejpfrut BIO & brzoza BIO i mój ulubiony: piwonia BIO & migdały BIO (na zdjęciu).

 

bio olejki Alterra


  Olejek do ciała Alterra (ten większy – patrz zdjęcie) zawiera ekstrakty z kwiatów piwonii BIO oraz migdałów BIO, dzięki czemu znakomicie poprawia elastyczność skóry i jej napięcie. Ma piękny, delikatny zapach, który od razu przypadł mi do gustu. Najczęściej stosuję go po kąpieli, na mokre ciało, ponieważ wszelkie oleje najlepiej się wchłaniają właśnie w obecności wody. Szczególnie dobrze działa po użyciu peelingu: koi, nawilża i super uelastycznia skórę. Lepiej się też wtedy wchłania. Świetnie się sprawdza jako olejek do masażu jak również do skórek i paznokci. Buteleczka tego olejku zawiera 100 ml produktu i w promocji kosztuje 15,99 zł. To naprawdę ekstra cena! Olejek jest bardzo wydajny i wystarcza naprawdę na długo. Dodatkowo, jak przystało na produkt ekologiczny (co dla mnie jest ogromnym plusem), opakowanie wykonane jest ze szkła i posiada wygodny dozownik, który w każdej chwili można zakręcić, aby uniknąć wylewania się olejku.


  Olejek do twarzy Alterra można kupić w dwóch wersjach: arganowy olejek do twarzy i włosów oraz olejek do twarzy granat BIO do bardzo suchej skóry. Oba mają pojemność 30 ml i w promocji kosztują całe 9,99 zł:). Tego pierwszego jeszcze nie używałam, natomiast ten drugi sprawdza się u mnie świetnie. Jest idealny do pielęgnacji twarzy na noc, choć producent zapewnia również, że doskonale nadaje się jako baza pod makijaż. Jeśli ktoś ma naprawdę suchą skórę – z pewnością się to sprawdzi. Podobnie jak jego kolega sprzedawany jest w szklanej butelce, z dozownikiem. Jest bardzo wydajny - wystarczy nałożyć dosłownie kropelkę na zwilżone wodą dłonie i delikatnie wmasować w skórę twarzy. Inną, jego super cechą jest to, że nie podrażnia oczu, dlatego spokojnie można go używać również w okolicach oczu. Pachnie pięknie, bardzo orzeźwiająco, ale na szczęście nie intensywnie.


Rano, zawsze myję twarz zimną (a nawet lodowatą) wodą, bez użycia jakichkolwiek detergentów. Ten zabieg, jak dla mnie, ma kilka bardzo ważnych zalet. Po pierwsze działa pobudzająco i bardzo orzeźwiająco. Po drugie sprawia, że ewentualna opuchlizna oczu czy policzków znika natychmiast, cera jest mega odświeżona, a olejek zaaplikowany wieczorem i lekki, naturalny film, który pozostaje po nocy utrzymuje moją cerę gładką, elastyczną i aksamitną przez cały dzień. I po trzecie (dla niektórych najważniejsze) – zapobiega powstawaniu zmarszczek:). 

Szczerze polecam!
 

Aksamitny makaron ze szparagami i łososiem

Aksamitny makaron ze szparagami i łososiem

 Już jest!!! Sezon na szparagi właśnie się zaczął, co cieszy mnie ogromnie:). Kiedy tylko szparagi pojawiają się w sklepach, już wiem co będzie na śniadanie i obiad;). Dlatego dziś podzielę się z Tobą moim  ulubionym daniem - makaronem z zielonymi szparagami i łososiem w białym, aksamitnym sosie z koperkiem. To danie jest lekkostrawne, super pyszne, mega aksamitne i bardzo odżywcze. Obiecuję, że kiedy już raz go spróbujesz, będziesz do niego wracać. Ten smak potrafi zawrócić w głowie:). Do tego przygotujesz je błyskawicznie (5,6 minut), ponieważ zarówno makaron, którego użyłam jak i szparagi gotują się bardzo szybko.

 

makaron ze szparagami i łososiem

 

Szparagi są pyszne, lekkostrawne i zawierają ogromne ilości witamin i minerałów. Wcinaj ich jak najwięcej w sezonie, bo wtedy są najsmaczniejsze i najbardziej wartościowe!


Do tego dania używam makaronu ryżowego (wstążki), który jest dużo lżejszy od makaronu pszennego, ponieważ nie zawiera glutenu, ma niski indeks glikemiczny oraz jest nisko kaloryczny (w 100 g makaronu zawarte jest tylko 18 kcal). Po zjedzeniu go nie będziesz odczuwać ciężkości, spadku energii czy ospałości. Co do smaku – smakuje jak zwykły makaron, dlatego polecam go używać zamiast pszennych, ciężkich makaronów.
 

 


Lecimy z przepisem;)

 


PRZEPIS

 

 Składniki:


1. Makaron ryżowy – tyle, ile potrzebujesz (możesz użyć innego, ulubionego),

2. 4, 5 niewielkich plastrów wędzonego łososia (2 porcje),

3. 5,6 łodyg szparagów zielonych,

4. 1 niewielka cebula,

5. 3, 4 łyżki płatków drożdżowych (pisałam o nich TUTAJ),

6. ¾ szklanki mleka kokosowego (jeśli jesz nabiał możesz użyć 30% śmietanki),

7. Szczypta gałki muszkatołowej,

8. Sól, świeżo zmielony pieprz (do tego dania świetnie nadaje się pieprz cytrynowy - ja akurat nie miałam),

9. Odrobina soku z cytryny.



makaron ze szparagami i łososiem



Wykonanie:


1. Makaron ugotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu,

2. W tym czasie cebulę pokrój w drobną kostkę i podsmaż na patelni z odrobiną oliwy,

3. Do cebuli dodaj mleko kokosowe lub śmietankę i zagotuj,

4. Plastry łososia pokrój w cienkie paski,

5. Szparagi dokładnie umyj i osusz. Pozbądź się z nich zdrewniałych części, chwytając każdą łodygę od dołu, mniej więcej w ¼ jej długości. Nie musisz tego specjalnie odmierzać - łodyga złamie się sama dokładnie w tym miejscu, w którym ma się złamać. Zielonych szparagów nie obieramy,

6. Odetnij główki szparagów (kwiatostany, które też są jadalne), a pozostałe części łodyg pokrój wzdłuż na cienkie plastry. Długie plastry podziel na 2 lub 3 części,

7. Pokrojone szparagi i ich główki dodaj do gotującego się makaronu pod sam koniec gotowania, dosłownie na minutę,

8. Odcedź makaron wraz ze szparagami (makaron ryżowy wymaga przelania zimną wodą po ugotowaniu, aby się nie sklejał),

9. Do sosu dodaj płatki drożdżowe, gałkę muszkatołową i pieprz. Z solą uważaj, bo łosoś jest bardzo słony,

10. Dodaj makaron, szparagi i łososia,

11. Wszystko delikatnie wymieszaj,

12. Skrop odrobiną soku z cytryny i podawaj z koperkiem.


Gotowe:)

Ciesz się smakiem:)

 

I prawie spałaszowane: 

 

Makaron z łososiem i szparagami



Czy wiesz, że..

 

1. Szparagi są niskokaloryczne – 100 g zawiera tylko 18 kcal! Dokładnie tyle, ile makaron ryżowy;),

2. Zawierają ogromne ilości witamin: A, C, E, K oraz witaminy z grupy B (w tym kwas foliowy) i mikroelementy: potas, magnez, wapń, miedź, selen (o który dziś w diecie bardzo trudno), fosfor i mangan,

3. Są lekkostrawne i bardzo pożywne, zawierają spore ilości wody i błonnika,

4. Są bogate w białko – glutation, który wspaniale regeneruje i oczyszcza wątrobę,

5. Szparagi działają detoksykująco na cały organizm, a zwłaszcza na układ pokarmowy. Szczególnie dobrze oczyszczają wątrobę i nerki (charakterystyczny zapach moczu po zjedzeniu szparagów to związki siarki, które pomagają pozbyć się toksycznych substancji),

6. Mają silne działanie przeciwnowotworowe, przeciwzapalne i przeciwstarzeniowe,

7. Wspomagają pracę mózgu i procesy myślowe,

8. Zielone szparagi rosną nad powierzchnią ziemi, a białe – pod,

9. Zielonych szparagów się nie obiera, białe – tak,

10. Zarówno białe jak i zielone szparagi można jeść na surowo, jednak gotowane zawierają więcej przeciwutleniaczy,

11. Sezon na szparagi trwa od kwietnia do czerwca,

12. Aby zachować jędrność i chrupkość szparagów przechowuj je jak kwiaty – w słoiku z wodą, kwiatami do góry i.. w lodówce.

P.S. Makaron ryżowy zawsze kupuję w Lidlu. Jego cena to 4,99 za 200 g. Wygląda tak:



Makaron ryżowy


Faso-love czyli pyszna pasta z białej fasoli z orzechami

Faso-love czyli pyszna pasta z białej fasoli z orzechami

 Pasta z białej fasoli, którą dziś Ci zaproponuję jest mega pyszna, prosta i bardzo szybka w przygotowaniu. To jedna z moich ulubionych past, która znika z talerza błyskawicznie;). Jej smak jest naprawdę obłędny, dlatego nazywam ją swoim faso-love:). Świetnie się sprawdzi jako przekąska w towarzystwie świeżych warzyw pokrojonych w słupki lub jako pasta do chleba. W połączeniu z zaledwie kilkoma składnikami zwykła fasola zyskuje zupełnie nowe oblicze:). To wyjątkowo smaczny i zdrowy pomysł na odejście od codziennej rutyny. Wypróbuj go, a z pewnością się nie zawiedziesz. Zapraszam!

 

Pasta z białej fasoli


PRZEPIS

 

Składniki (2 porcje pasty):


1. 500 g suchej, białej fasoli (możesz użyć tej z puszki, choć ja takiego rozwiązania nie polecam – zajrzyj TUTAJ),

2. 1 średnia cebula,

3. 2,3 ząbki czosnku,

4. Garść orzechów włoskich lub słonecznika,

5. Sok z ½ cytryny,

6. 1 łyżeczka kuminu (kminu rzymskiego),

7. ½ łyżeczki wędzonej papryki (opcjonalnie),

8. ½ łyżeczki papryki słodkiej,

9. Szczypta gałki muszkatołowej,

10. 3 łyżki dobrej jakości oliwy z oliwek,

11. Sól, pieprz do smaku.

 


Wykonanie:


1. Fasolę namocz na całą noc,

2. Po namoczeniu wypłucz ją kilkukrotnie do momentu, kiedy woda przestanie się pienić i będzie zupełnie czysta,

3. Ugotuj ją do miękkości (bez użycia soli. Dodatek soli sprawi, że… raczej jej nie ugotujesz),

4. Ostudź i przełóż do blendera,

5. Cebulę pokrój w sporą kostkę, a czosnek obierz, posiekaj lub przeciśnij przez praskę,

6. Przełóż cebulę na patelnię z odrobiną oleju i zeszklij ją (chodzi tylko o pozbycie się z niej ostrości, dlatego nie smaż jej na brązowo),

7. Rozdrobniony czosnek zostaw na około 10 minut, aby pozbyć się z niego siarki (ostrości),

8. Po tym czasie dodaj czosnek na patelnię wraz z cebulą i podsmażaj jeszcze dosłownie przez chwilkę,

9. Orzechy lub słonecznik podpraż na suchej patelni,

10. Cebulę, czosnek, orzechy i wszystkie przyprawy przełóż do blendera,

11. Dodaj 2 łyżki oliwy i sok z cytryny,

12. Zblenduj na gładką masę,

13. Podawaj z pozostałą łyżką oliwy, ulubionymi ziarnami (u mnie czarnuszka), ziołami (u mnie pietrucha), warzywami lub na kanapkach.

 

 

Pasta z białej fasoli



Smacznego:)!



pasta z białej fasoli


Czy wiesz, że..

 

1. Jeśli do gotowania roślin strączkowych dodasz ½ łyżeczki sody oczyszczonej (bez aluminium! Pisałam o niej TUTAJ), ugotujesz ją znacznie szybciej (około 10 minut),

2. Gotowanie roślin strączkowych bez przykrycia pozwala pozbyć się z nich substancji, które powodują problemy z ich trawieniem,

3. To niedocenione warzywo jest bogatym źródłem białka, błonnika oraz wielu witamin i minerałów: witamin z grupy B, witamin A i E, potasu, wapnia, żelaza, magnezu i cynku. Zawiera także sporą ilość przeciwutleniaczy i fitoestrogenów (regulują gospodarkę hormonalną),

4. Ma niski indeks glikemiczny i powoduje szybszy rozpad komórek tłuszczowych, co jest szczególnie istotne dla osób z nadwagą i cukrzycą,

5. Ma działanie zasadotwórcze, dlatego świetnie odkwasza organizm,

6. Jest doskonałym prebiotykiem, czyli ‘jedzonkiem’ dla dobrych bakterii jelitowych, przez co podnosi odporność organizmu,

7. Fasola biała poprawia stan skóry i włosów, wzmacnia wątrobę.


Tak mi się nie chce - Mikromusic

Tak mi się nie chce - Mikromusic

 


Szybka sałatka z fasolką edamame

Szybka sałatka z fasolką edamame

 Fasolka edamame to nic innego jak młode ziarna soi. Pochodzi z Japonii, gdzie często podawana jest jako przystawka lub przekąska. Od niedługiego czasu jest nowością na polskim rynku i cieszy się sporą popularnością, choć póki co można ją kupić tylko w formie mrożonej. Ma wiele właściwości zdrowotnych i odżywczych, ponieważ zawiera głównie białko i błonnik, a także w dużej ilości witaminy z grupy B, Witaminę K, A i C, mangan i liczne foliany. Ma lekko słodkawy smak i trochę przypomina fasolkę szparagową. Nie trzeba jej namaczać i gotuje się ekspresowo (3-5 minut). Jedyną jej wadą (jak każdej nieprzetworzonej soi) jest duża zawartość substancji zbliżonych do ludzkiego estrogenu, dlatego nie powinna być spożywana przez osoby mające problemy hormonalne, w tym z tarczycą. Z tego powodu, również osoby zdrowe nie powinny nadużywać jej spożycia. Jednak zjedzona raz na jakiś czas może przynieść wymierne korzyści zdrowotne, ponieważ ze względu na dużą zawartość witamin z grupy B doskonale koi nerwy i łagodzi stres.

 

Prosta sałatka z fasolką edamame



PRZEPIS


Składniki:


1. Garść mrożonej fasolki edamame,

2. Pomidor,

3. Rzodkiewka,

4. Ulubiona zielenina (ja użyłam szpinaku i botwinki, bo akurat miałam),

5. 1 łyżka płatków drożdżowych (opcjonalnie),

6. 1 łyżka dowolnej, dobrej jakości oliwy tłoczonej na zimno,

7. ½ łyżeczki świeżo wyciśniętego soku z cytryny,

8. Sól, świeżo mielony pieprz do smaku.

 

Prosta sałatka z fasolką edamame

 


Wykonanie:


1. Fasolkę ugotuj w lekko osolonej wodzie (3-5 minut),

2. Fasolkę ostudź i wyłuskaj ziarenka,

3. Przełóż do miski i dodaj przyprawy wraz z oliwą i sokiem z cytryny,

4. Pokrój warzywa i dodaj do fasoli,

5. Wszystko razem dokładnie wymieszaj, a na koniec dodaj ulubione liście (szpinak, rukolę, mix sałat – to, co akurat masz)).

 

Et voila!


Smacznego:)

 

Prosta sałatka z fasolką edamame

 


P.S. Fasolkę edamame można kupić w sklepach z azjatycką żywnością i… oczywiście w Lidlu. Znajdziesz ją w lodówkach z mrożonkami. Wygląda tak:

 

fasolka edamame

 

Copyright © zorientowana.pl , Blogger