Dyniowa miska mocy - idealny pomysł na śniadanie:)

Dyniowa miska mocy - idealny pomysł na śniadanie:)

 To danie jest lekkostrawne, bezglutenowe i bardzo odżywcze. Jeśli przejadłeś się podczas Świąt lub czujesz się ociężały, polecam Ci jaglankę dyniową. Oprócz tego, że zniweluje Twoje dolegliwości i wspomoże trawienie, to również poprawi Twoje samopoczucie. Spożywana na ciepło rozgrzeje Twój układ pokarmowy, zwłaszcza żołądek i wątrobę, odtruwając je i jednocześnie pobudzając do lepszej, efektywniejszej pracy. Dodatek imbiru i cynamonu, oprócz tego, że świetnie komponuje się z dynią, to jeszcze pobudzi wytwarzanie soków trawiennych i żółci, zniweluje wzdęcia i mdłości, dzięki czemu pozbędziesz się dość szybko uczucia ciężkości i wszystkich związanych z nim dolegliwości. Kompozycja składników w tym daniu, również dzięki kaszy jaglanej przywróci Ci równowagę kwasowo-zasadową i bardzo korzystnie wpłynie na Twoje jelita. Nie będę teraz zanadto się rozpisywać o kaszy jaglanej, która w tym daniu gra pierwsze skrzypce, ponieważ jej właściwości zdrowotne są tak ogromne, że zasługują na odrębny wpis, co z pewnością uczynię:). Tymczasem, lecimy z przepisem.


Dyniowa miska mocy



PRZEPIS


Składniki (na 2 porcje):


1. Pół szklanki suchej kaszy jaglanej,

2. 2 garści pokrojonej w kostki dyni Hokkaido (lub każdej innej), a jeśli akurat nie masz dyni możesz użyć batata,

3. 2 dojrzałe banany (mają wspaniały wpływ na jelita i trawienie oraz dodadzą temu daniu słodkości). Jeśli akurat ich nie masz dodaj odrobinę ulubionego, naturalnego słodzika np. miodu lub ksylitolu,

4. ½ łyżeczki cynamonu (najlepiej cejlońskiego),

5. 1 cm startego, świeżego korzenia imbiru lub większa szczypta imbiru w proszku,

6. Szczypta świeżo zmielonego pieprzu (opcjonalnie). Pieprz podkręci metabolizm i uspokoi żołądek.



Wykonanie:


1. Kaszę jaglaną przełóż na sitko i dokładnie wypłucz pod bieżącą wodą. Następnie namocz ją w wodzie przynajmniej na 20 minut. Po tym czasie wypłucz ją ponownie pod bieżącą wodą i dodaj do wrzącej wody. Zagotuj,

2. Gotuj przez ok. 10 minut, nie mieszając,

3. Po 5 minutach gotowania dodaj dynię lub batata i wszystkie przyprawy,

4. Gotuj do miękkości kaszy i batata,

5. Odcedź i przełóż wszystko do blendera,

6. Zblenduj na gładką masę i przełóż do miseczki,

7. Udekoruj ulubionymi owocami, posypkami i/lub ziarnami, orzechami (u mnie mandarynka, kakao i pestki dyni).


Gotowe:).

Lekkości i smacznego:).



CZY WIESZ, ŻE..?


1. Dynia podobnie jak marchew zawiera ogromne ilości bata-karotenu – związku o silnym działaniu antyoksydacyjnym, oraz dużą zawartość witaminy A, wzmacniającej wzrok i korzystnie wpływającej na skórę, a także wzmacniającej ściany jelit,

2. Jest bogata w błonnik, dzięki któremu poprawi się zdrowie Twoich jelit i wzmocni odporność dzięki mikrobiomowi (florze bakteryjnej),

3. Jej spożywanie zbija gorączkę,

4. Jest prawdziwą bombą witaminową zawierającą witaminy z grupy B, witaminę C, E, PP, beta-karoten, a także potas, magnez, wapń, fosfor, żelazo, śladowe ilości selenu, miedzi, manganu i cynku. Im bardziej pomarańczowa barwa miąższu, tym większa zawartość karotenoidów. Dynia zawiera znikome ilości tłuszczów i białek, nieco więcej węglowodanów,

5. Badania wykazały, że dzięki dużej zawartości beta-karotenoidów częste spożywanie dyni zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworu żołądka, piersi, płuc i jelita grubego,

6. Beta-karoten zapobiega też odkładaniu się złogów cholesterolowych w ścianach tętnic, chroniąc je w ten sposób przed miażdżycą, a co za tym idzie, zawałami czy udarami mózgu. Poza tym reguluje ciśnienie krwi,

7. Miąższ dyni działa przeciwwymiotnie i z tego powodu jest idealny m.in.  dla kobiet w ciąży,

8. Skórki dyni Hokkaido (na zdjęciu) oraz dyni Piżmowej są jadalne, dlatego te dynie warto jeść wraz z nimi,

9. Dynia, głównie piżmowa, ale też każda inna świetnie nadaje się do zrobienia z niej pysznego makaronu, za pomocą obieraczki julienne lub strugaczki do warzyw. To super alternatywa dla makaronu pszennego i ciekawy pomysł na obiad. Polecam!

10. Pestki dyni, oprócz tego, że zawierają podwójną ilość tych samych witamin i minerałów, co dynia, to szczególnie bogate są w cynk, dzięki któremu włosy, skóra i paznokcie pozostają zdrowe, gładkie i błyszczące. Cynk odgrywa również ogromną rolę w regulacji organów wewnętrznych, głównie serca i trzustki poprzez regulowanie ciśnienia krwi i wytwarzanej insuliny. Podnosi odporność.

11. Pestki dyni mają działanie antypasożytnicze, dlatego warto podawać je zwłaszcza dzieciom w wieku szkolnym i przedszkolnym, ponieważ ponad 80% z nich w tym właśnie wieku ma Lamblie i/lub Owsiki.


Makaron gryczany MAC 'N' CHEESE

Makaron gryczany MAC 'N' CHEESE

 To pyszne, wegańskie i mega sycące danie, które doda Ci energii, rozgrzeje i odżywi. Idealne na zimowe popołudnia;). Z wymienionych składników uzyskasz pyszny, kremowy, orzechowo-serowy sos, bez użycia jakiegokolwiek sera. Makaron z sosem to danie, które lubi praktycznie każdy, dlatego mam nadzieję, że polubisz je równie mocno jak ja:). 

 

Makaron mac and cheese

Makaron gryczany (Soba) gotuje się dużo szybciej niż tradycyjny makaron (3-5 minut) i jest od niego nie tylko dużo zdrowszy, ale też dużo lżejszy. Oznacza to, że po jego spożyciu nie będziesz odczuwać spadku energii, uczucia ciężkości i ospałości jak po zjedzeniu białego makaronu z mąki pszennej. Osobiście (jak już wiesz) nie jadam białej mąki m.in. właśnie z wymienionych powodów. Dlatego tak bardzo lubię Sobę:). 

Do tego dania używam makaronu Soba z Lidla (na zdjęciu poniżej). Jest pakowany w ‘wiązki',  jak na zdjęciu. Można go kupić podczas tygodnia azjatyckiego. Zawsze wtedy kupuję 2,3 opakowania, które wystarczają mi na bardzo długo, ponieważ wszelkiego rodzaju makarony jadam naprawdę rzadko. Jeśli mam być szczera, ten makaron nie jest moim wymarzonym pod względem składu, ponieważ zawiera tylko 15% mąki gryczanej. Nie wiem dlaczego, ale kupienie makaronu gryczanego z zawartością mąki gryczanej powyżej 50% graniczy naprawdę z cudem (nie wiem czy tylko w Polsce). Mimo to ten makaron jest i tak o niebo zdrowszy niż makarony z mąki pszennej, dlatego polecam spróbować;).


Makaron gryczany Soba


PRZEPIS


Składniki:


1. Makaron soba (lub inny ulubiony – tyle, ile potrzebujesz),

2. 2,3 sztuki niewielkich ziemniaków,

3. Pół średniego batatu,

4. Garść nerkowców,

5. 4 łyżki nieaktywnych płatków drożdżowych (to one wraz z nerkowcami nadadzą potrawie serowo-orzechowy smak),

6. Niewielka cebula,

7. 1,2 ząbki czosnku,

8. Odrobina startej skórki z limonki (opcjonalnie),

9. Szczypta wędzonej papryki w proszku (opcjonalnie),

10. Sól, Pieprz do smaku,



Wykonanie:


1. Nerkowce namocz w wodzie przynajmniej na 4 godz (możesz je namoczyć rano w dniu przygotowywania posiłku lub dzień wcześniej na noc),

2. Obierz ziemniaki i pokrój w większą kostkę,

3. Ziemniaki wrzuć do wrzącej, osolonej wody,

4. Po 10 min gotowania ziemniaków dodaj obranego i pokrojonego w kostkę batata oraz nerkowce,

5. Gotuj wszystko razem do miękkości ziemniaków,

6. Ugotuj makaron zgodnie z opisem na opakowaniu, odlej wodę i odcedź,

7. Odlej wodę z ugotowanych warzyw i przełóż je do blendera,

8. Na patelni podsmaż cebulę do zrumienienia i również przełóż do blendera,

9. Dodaj czosnek, płatki drożdżowe i przyprawy,

10. Miksuj na najwyższych obrotach do momentu powstania sosu o konsystencji ciągnącego się sera,

11. Wymieszaj sos z makaronem i posyp natką pietruszki,

12. Dodaj pomidorki koktajlowe (opcjonalnie).


Smacznego:)

Akupresura - uciśnij to miejsce 10 razy i zobacz co się stanie...

Akupresura - uciśnij to miejsce 10 razy i zobacz co się stanie...


 

Zdrowie i witalność

Zdrowie i witalność

 Zdrowie i witalność są w naszej kulturze postrzegane jako stany luksusowe, zarezerwowane wyłącznie dla nielicznych. W dzisiejszym, pędzącym świecie tak mocno oddaliliśmy się od natury, że nikogo nie dziwi już fakt, że ludzie chorują i zbyt szybko się starzeją. Mało kto jest też w stanie zauważyć, że osoby całkowicie zdrowe (pomijając urazy mechaniczne) są dzisiaj naprawdę wyjątkami. Tymczasem, jeszcze sto lat temu choroby przewlekłe były naprawdę rzadkością. Ludzie umierali głównie z powodu panujących epidemii, głodu i wojen. Dziś, teoretycznie takie sytuacje nam nie zagrażają, bo nawet siła rażenia obecnej pandemii koronawirusa nie jest nawet w ¼ tak ogromna jak ówczesnych epidemii i jak straszą nas media. Nadal najwięcej ludzi umiera z powodu chorób przewlekłych. 

 

Zdrowie i witalność


Tak dalece utkwiliśmy w atmosferze oczekiwania na choroby, że dla większości z nas oczywiste jest, że najlepsze, na co możemy liczyć to zdrowe dzieciństwo i młodość. Jesteśmy przekonani, że zdrowie i witalność mogą nam towarzyszyć co najwyżej do wieku średniego. Później spodziewamy się już tylko, że nasze zdrowie, witalność i mobilność będą się pogarszać każdego dnia. Na pewno nieraz słyszałeś od swoich bliskich czy znajomych stwierdzenia typu: ‘to już nie te lata’ albo: ‘siły już nie te’ lub też, co jeszcze gorsze: ‘na coś trzeba umrzeć’. Najbardziej jednak przykre jest to, że takie zdania padają z ust coraz młodszych ludzi. To bardzo frustrujące. Wielu z nich bowiem twierdzi, że jedyne, co może zrobić, aby poprawić swoje zdrowie i podnieść jakość życia, to spowalniać lub hamować te procesy wszelkimi możliwymi sposobami jak np. za pomocą leków i operacji. Choć jeszcze nie tak dawno temu myślałam podobnie, dziś takie opinie niektórych moich znajomych niezmiennie mnie zasmucają i wprowadzają w konsternację. Dlaczego? Bo moim zdaniem, powodem takiego sposobu myślenia są głęboko zakorzenione w nas przekonania, że choroba jest czymś nieuniknionym, a jeśli Cię to nie spotka oznaczać może tylko tyle, że jesteś szczęściarzem. To przekonanie budujemy przez cały czas, przekazując z pokolenia na pokolenie informację, że taka jest naturalna kolej rzeczy. A poddanie tej teorii w jakąkolwiek wątpliwość przypomina próbę przekonania ptaka, że nie potrafi latać, a ryby, że nie zdoła popłynąć. Być może to porównanie okaże się dla Ciebie mocno przesadzone, odzwierciedla jednak głęboką prawdę o ludzkiej naturze. Trudno jest bowiem kwestionować coś, co od najmłodszych lat uznawaliśmy za jedyną i słuszną prawdę. 


    Zjawisko rosnącej, choćby tylko w naszym otoczeniu, liczby osób cierpiących na różnego rodzaju dolegliwości czy umierających z ich powodu jest niezaprzeczalnym faktem. Statystyki mówią same za siebie i są naprawdę zatrważające. Wiele osób cierpi na różnego rodzaju mniejsze bądź większe problemy zdrowotne, które ograniczają bądź też uniemożliwiają im korzystanie z życia w pełni. Ja sama do nich należałam, uskarżając się na regularne, wręcz królewskie bóle głowy, które kradły mój czas, odbierały mi radość, a czasem nawet chęć życia. Często dopadały mnie również infekcje bakteryjne o dość ostrym przebiegu, które uziemiały mnie w domu i dodatkowo tłumione lekami, pozbawiały energii z dnia na dzień. Dość szybko jednak zauważyłam, że większość otaczających mnie osób (jeśli nie wszyscy) również cierpi na różnego rodzaju ‘drobne’ dolegliwości, takie jak chociażby: alergie, egzemy, bóle głowy, ciągłe infekcje, zaparcia, problemy żołądkowe i wiele, wiele innych. Najgorsze w tym jest jednak to, że wszyscy, w mniejszej bądź większej części, te dolegliwości akceptujemy, dając sobie na nie absolutne przyzwolenie, bo przecież ‘każdemu coś dolega’. Prawda. Osobiście nie znam nikogo w swoim otoczeniu, kto byłby całkowicie wolny od jakichkolwiek problemów zdrowotnych. I co ciekawe, wszystkie te osoby, co do jednej, twierdzą, że są zdrowe i że wszystko z nimi jest w porządku. W świetle coraz częściej pojawiających się chorób poważnych, przewlekłych, można by rzeczywiście pokusić się o stwierdzenie, że te drobne ‘kłopoty’ nie są takie straszne. Jak jednak sklasyfikować osobę, która cierpi na ciągłe zaparcia? Albo tę, u której regularnie, raz na trzy miesiące pojawia się zapalenie zatok, gardła lub egzema? Chora czy zdrowa? Póki co, zostawię Cię z tym pytaniem, abyś mógł odpowiedzieć na nie sam, po przeczytaniu tego artykułu do końca. 


Dziś, praktycznie każda znana mi osoba przyjmuje jakieś leki, niezależnie od tego na jak poważną dolegliwość cierpi. Nie jestem tym zdziwiona. Każdego dnia jesteśmy bombardowani tysiącem różnych informacji i reklam leków oraz suplementów, dosłownie zewsząd. Na pewno zauważyłeś, że właściwie w każdym bloku reklamowym, czy to w telewizji czy w radio, co druga reklama to oferta składana nam przez koncerny farmaceutyczne. W każdej z nich zachęca się nas do stosowania różnych środków, począwszy od tabletek na brzydki zapach z ust, sprayu do czyszczenia uszu, chemicznych suplementów a na tabletkach od bólu głowy i na chorą wątrobę skończywszy. Na każdy, nawet najdrobniejszy problem, farmacja zawsze ma dla Ciebie ‘rozwiązanie’. Najbardziej jednak przerażający jest fakt, że większość tych leków można kupić w każdej aptece bez recepty i bez konsultacji z lekarzem. Leczymy się na własną rękę, nie mając właściwie żadnego pojęcia o działaniu i skutkach ubocznych tych leków. Jeśli zastanowisz się głębiej, większość tych reklam jest tak absurdalna, że aż trudno uwierzyć, że w tak ogłupiający i perfidny sposób próbuje się nas przekonywać o skuteczności danego specyfiku. Przykładem może być reklama, w której jakiś kobiecy głos zachęca: ‘Dużo pracujesz, masz ciągłe bóle głowy.. Migreny nie pozwalają Ci sięgać po więcej? Weź tabletkę, a ból zniknie’. Dla mnie podtekst tej wypowiedzi ma dużo głębsze i niekoniecznie pozytywne dno, ponieważ sugeruje, że nasze ciała to maszyny, które bez względu na to jak je traktujemy, mają funkcjonować bezustannie, najlepiej z każdym dniem jeszcze szybciej, jeszcze intensywniej i jeszcze wydajniej. Dokąd jednak mogą zaprowadzić nas takie działania, kiedy nie dajemy ciału szansy na odpoczynek, na złapanie oddechu, zatrzymanie się i zastanowienie nad przyczyną bólu? W moim odczuciu takie zachowania stanowią bardzo jasny przekaz dla naszego ciała: ‘ja Cię nie wspieram i nie szanuję, ale Ty musisz funkcjonować bez zarzutu, z każdym dniem coraz intensywniej’. Tą właśnie prostą, aczkolwiek powolną drogą, zmierzamy w kierunku coraz krótszego życia i coraz poważniejszych chorób.


Choć już nie od dziś o tym wiadomo, możesz być mocno zaskoczony informacją, że leki nikogo jeszcze nie wyleczyły. A jeśli ktoś, kto przyjmował jakiekolwiek leki tak właśnie twierdzi, jest niestety w dużym błędzie. Słyszałeś na pewno o efekcie placebo. W większości przypadków to właśnie on jest odpowiedzialny za uzdrowienie czy też wyleczenie. Placebo jest tak skuteczne, ponieważ siła umysłu czyli myśli, emocji i uczuć jest o wiele potężniejsza w oddziaływaniu na nasze ciało niż jakikolwiek wpływ fizyczny. Jeśli na przykład mocno uwierzysz, że wyzdrowiejesz, znajdziesz środki i sposób, żeby to właśnie osiągnąć. Twoje pozytywne oczekiwania, bez względu na rodzaj i metodę, którą wybierzesz staną się w efekcie Twoją rzeczywistością. Z kolei negatywne oczekiwania, napełnią Cię strachem i brakiem nadziei, stając się w rezultacie Twoją samospełniającą się przepowiednią. Tak właśnie działa ludzki umysł.  Dlatego warto pamiętać na co dzień, jak i czym go karmimy.  Mimo tej informacji, o której każdy z nas na pewno słyszał, antidotum na wszystkie nasze bolączki, niezależnie od przyczyny jest nadal wszechobecnie królująca tabletka. Tabletka przeciwbólowa. Czy zauważyłeś, że już samo słowo ‘przeciwbólowa’ sugeruje dość dokładnie, że zadaniem takiej pigułki jest usunięcie bólu (skutku), a nie jego przyczyny? Niestety, to nie działa w ten sposób, ponieważ jedyne, co jesteśmy w stanie osiągnąć za pomocą medykamentów to chwilowa ulga i pozbycie się bólu tylko na jakiś czas, nie wspominając o skutkach ubocznych ich stosowania. Takie działania są bardzo niepożądane, ponieważ jedynie tłumią i maskują objawy, udaremniając wysiłki ciała w drodze do uzdrowienia i tym samym mocno je osłabiając. Wiedz, że nie uzdrowisz się dopóty, dopóki nie rozpoznasz prawdziwej przyczyny swoich dolegliwości i nie zajmiesz się nią. W pierwszej kolejności, to zawsze ona wymagać będzie Twojej uwagi. Wszyscy przecież wiemy, że ‘nic nie dzieje się bez przyczyny’. Bez przyczyny nie ma skutku. Nigdy. A jednak, mimo tej banalnej prawdy, często zapominamy, że to proste prawo natury odnosi się również, a może właśnie przede wszystkim do naszego zdrowia i samopoczucia. 


Dla potwierdzenia swoich argumentów posłużę się przykładem. Jeśli dość regularnie boli Cię głowa, za każdym razem, gdy pojawia się ból, sięgasz po tabletkę, bo wiesz, że po niej ból minie szybko. Nie zastanawiasz się jednak kompletnie nad przyczyną tego bólu, bo nauczyłeś się, że wszystko, co możesz zrobić w takiej sytuacji to pozbyć się go jak najszybciej. Niestety to nie działa. Owszem, ból minie na chwilę lub odejdzie na jakiś czas, lecz prawdziwe uleczenie to dużo więcej. To odkrycie przyczyny i uporanie się z nią. Czynników powodujących ból głowy może być naprawdę wiele, od stresujących sytuacji, odwodnienie, niewyspanie, zmęczenie, problemy trawienne, głód aż po te naprawdę poważne. A my zwykliśmy wierzyć, że niezależnie od rodzaju tych czynników, niezmiennie jedna i ta sama, maleńka pigułka jest w stanie uleczyć każdy z nich. Sam widzisz, że jest to myślenie mocno pozbawione sensu. Wracając jednak do przykładu, jesteś kompletnie nieświadomy, że przyczyną Twoich częstych bólów głowy jest odwodnienie. Nawet w sytuacji, gdy ktoś z Twoich bliskich zasugerowałby Ci tę właśnie zależność, Ty oczywiście zaprzeczysz, bo przecież pijesz dużo wody. Problem polega na tym, że co druga osoba twierdzi, że pije dużo, a mimo to jest odwodniona. Jak to się dzieje? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zwyczajnie trzeba pójść o krok dalej i zastanowić się, jakie elementy przyczyniają się w Twoim życiu do odwodnienia. Takich rzeczy może być naprawdę wiele, a Ty możesz nawet nie wiedzieć, że sam nieświadomie sobie szkodzisz. Załóżmy jednak, w tym konkretnym przykładzie, iż mimo, że nawadniasz swoje ciało, do południa wypijasz trzy filiżanki kawy, po pracy zasiadasz na kolejną godzinę (lub dłużej) przed telewizorem, a popołudniami ćwiczysz intensywnie przez co najmniej godzinę, lub co jeszcze gorsze, wypijasz dwa, trzy piwa. Owszem po drodze wypijasz jedną, może dwie szklanki wody, ale na tym koniec. Wypompowany kładziesz się spać, a następny dzień znowu zaczynasz od kawy. Być może się zdziwisz, ponieważ w taki właśnie sposób funkcjonuje większość z nas, ale zachowania pokazane w tym przykładzie (uwierz mi na słowo) stanowią wystarczające powody, aby silnie się odwodnić. Myślę, że nie ma sensu w tej chwili rozpisywać się o przesłankach powodujących odwodnienie, ponieważ na ten temat poświęcę osobną publikację. Podpowiem lub raczej przypomnę na razie tylko tyle, że kawa jest mocno moczopędna. Piwo również. Ufam, że już doskonale wiesz co mam na myśli. I obiecuję, że do tematu powrócę. Kontynuując jednak nasz przykład, tabletki od bólu głowy łykasz od momentu, kiedy poczułeś się przemęczony pracą, to wtedy też zacząłeś wypijać nie jedną, a trzy filiżanki kawy dziennie. To był dokładnie ten moment, w którym pojawiły się bóle głowy. Powiedzmy, że ta sytuacja trwa już dwa lata. Mimo brania coraz większej ilości tabletek, bóle głowy nie mijają, lecz pojawiają się częściej i są o wiele bardziej intensywne niż na początku. Dodatkowo od czasu do czasu czujesz kłucie w okolicach wątroby i zacząłeś cierpieć na biegunki. Sięgasz po kolejne leki, tym razem na wątrobę oraz przeciw biegunkom. Ogólnie funkcjonujesz coraz gorzej. Twój stan zdrowia od momentu sięgnięcia po tabletkę od ‘zwykłego bólu głowy’ znacznie się pogorszył, bo do tego dołączyły jeszcze inne objawy. Jak więc widzisz, działania, które podjąłeś aby wyleczyć ból głowy okazały się bardziej niszczące niż początkowa dolegliwość. Dlaczego tak się stało? Ponieważ każdy przyjmowany lek ma skutki uboczne, jest dla Twojego ciała toksyczny i w związku z tym silnie odwadniający. Przyjmowane pigułki za każdym razem podrażniały Twój żołądek i wątrobę, wskutek czego pogorszyło się trawienie i wystąpiły biegunki. Niweczyłeś wysiłki wątroby w pozbyciu się toksycznych leków poprzez przyjmowanie kolejnych. Tak więc, do pierwotnej przyczyny bólów głowy jakim było odwodnienie, dołączyły problemy trawienne i źle funkcjonująca wątroba. Odwodnienie się pogłębiło, ponieważ, aby pozbyć się toksycznych leków ciało potrzebowało jeszcze większych ilości wody niż dotychczas. Jak sam widzisz, znalazłeś się w niełatwej sytuacji przysłowiowego króliczka. Gdybyś, w momencie pojawienia się bólów głowy odnalazł pierwotną przyczynę swoich dolegliwości i zwyczajnie wyrwał ją jak chwast poprzez picie większej ilości wody i zredukowanie ilości wypijanej kawy i piwa, opisana sytuacja nigdy nie miałaby miejsca. Pewnie w tym miejscu mocno się sprzeciwisz, tłumacząc to brakiem świadomości i wiedzy. Tak się składa, że… masz rację. A to dlatego, że niezwykle trudno jest odkryć przyczynę swoich dolegliwości, gdy własne zdrowie powierza się w cudze ręce porzucając tym samym własne odczucia i intuicję, nie jest się uważnym na sygnały, które wysyła ciało i/lub też przyczyna nie jest wcale tak oczywista (nieuświadomiona). Pewnie zapytasz teraz, co robić. Po pierwsze, jeśli nie czytałeś moich pierwszych wpisów o stylu życia, zacznij od nich. Znajdziesz TU i TU, mam nadzieję, wiele przydatnych wskazówek. Drugą i najlepszą rzeczą, jaką możesz dla siebie zrobić, to działać na wszystkich możliwych płaszczyznach. Po pierwsze: nie zaśmiecaj swojego ciała i umysłu, sprzątaj je regularnie i odżywiaj zdrowym, pożywnym pokarmem. Po drugie: częściej obcuj z naturą, ruszaj się i bądź bardziej uważny. Oto prawdziwa droga do zdrowia i lepszego samopoczucia. 


Mimo, że przedstawiony przykład jest tak naprawdę wymyślony, doskonale obnaża gorzką prawdę, w której żyjemy. Pokazuje, że żyjąc w nieświadomości płacimy podwójną cenę. Najpierw kupujemy leki w nadziei, że nas uleczą, potem musimy przyjmować kolejne, ostatecznie tracąc zdrowie bądź umierając. Ślepa uliczka, koniec, the end. Tym bowiem sposobem, nie zwracając uwagi na przyczyny swoich problemów zdrowotnych, powoli stajesz się dożywotnim pacjentem i klientem koncernów farmaceutycznych. Wyruszasz w drogę, która nigdy się nie kończy.  Lub też kończy się tragicznie. ‘Umarł na skutek leczenia’. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad sensem tego często słyszanego sloganu? Czy Twoim zdaniem to stwierdzenie nie sugeruje wręcz dosłownie, że leczenie chemicznymi lekami jest szkodliwe? Jak to jest, że wszyscy o tym wiemy, a jednak nadal lub też pomimo to, uważamy, że leki leczą?


Osobiście twierdzę, że za taki stan rzeczy odpowiedzialnych jest kilka czynników. Pierwszy z nich i moim zdaniem najważniejszy to całkowita ignorancja w edukowaniu społeczeństwa w tym, w jaki sposób we własnym zakresie utrzymać organizm w zdrowiu. Nie uczy się nas w szkołach jak dbać o zdrowie fizyczne oraz psychiczne. Nie potrafimy zadbać o wewnętrzną higienę naszych ciał, nie mamy za dużego pojęcia o tym, jak funkcjonują nasze ciała, nie wiemy co i ile jeść, jak jeść i kiedy jeść, nie potrafimy radzić sobie ze stresem, nie wiemy jak budować dobre relacje, jak być dobrymi rodzicami, pracownikami, jak być po prostu zdrowymi, szczęśliwymi ludźmi. Nie mamy pojęcia jak słuchać swojego ciała, aby mądrze odpowiadać na jego potrzeby. A to właśnie te wszystkie elementy stanowią klucz do naszego zdrowia i mocno je definiują. Owszem, mamy dostęp do wielu różnych informacji na temat zdrowia. Nie zaprzeczę. W przeważającej części są to jednak informacje tworzone na potrzeby różnorakich korporacji, które bardziej zainteresowane są sprzedaniem nam swoich dóbr i usług niż przekazywaniem rzetelnych informacji umożliwiających nam naukę jak pozostać zdrowymi przez całe swoje życie. W efekcie, jedyne czego nas nauczono to sposoby takie jak leki i inne agresywne terapie, za pomocą których możemy szybko pozbyć się i/lub powstrzymać wszelkie symptomy, jednocześnie wychodząc naprzeciw i spełniając oczekiwania wspomnianych korporacji. 


W tym miejscu pragnę mocno podkreślić, że jestem naprawdę daleka od jakiejkolwiek krytyki zachodniej medycyny czy lekarzy. Wręcz przeciwnie. Jestem pełna podziwu i darzę ogromnym szacunkiem lekarzy, którzy z powołania i z tak wielkim oddaniem poświęcają swoim pacjentom wiele czasu, aby uśmierzać ich ból i cierpienie. Interwencje lekarskie, zwłaszcza w zakresie chirurgii czy kardiologii uratowały życie milionom ludzi na świecie, poszkodowanych w wypadkach czy też cierpiących w wyniku chorób nagłych lub o ostrym przebiegu jak np. udar, zawał serca czy zapaść. Jednak jakiekolwiek interwencje lekarskie w przypadku chorób przewlekłych, nigdy nie przyniosą pożądanych rezultatów, dopóki nie zostanie uleczona ich pierwotna przyczyna. 


Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem, z powodu którego, moim zdaniem, podążamy w niewłaściwą stronę chemicznych leków i innych terapii proponowanych przez medycynę alopatyczną, jest głęboka ignorancja praw natury. Zapominamy często, że człowiek tak samo jak zwierzęta i rośliny jest częścią ekosystemu. Głównym winowajcą naszego odejścia od matki natury jest dynamiczny rozwój nauki, technologii i techniki, w starciu z którymi, natura straciła na swej atrakcyjności. To bardzo zły kierunek. Bo jeśli człowiek jest częścią natury, to czy możliwe jest, aby stał się na tyle inteligentny i samodzielny, aby się od niej odłączyć i móc bez niej żyć? Absolutnie nie! Niestety coraz częściej w to wierzymy, w rezultacie przypłacając to zdrowiem, a nawet życiem. 


Na pewno wiele razy spotkałeś się ze zdaniem: ‘Natura rządzi się swoimi prawami’. Jest to jednak stwierdzenie, które według mnie, silnie potwierdza kompletne niezrozumienie praw natury. Zwykliśmy wierzyć, że natura jest nieprzewidywalna i nieuporządkowana oraz że zachowuje się w nielogiczny, niespójny sposób. A jednak ani zwierzęta ani rośliny w naturze nie chorują i nie przyjmują leków, bo ich zwyczajnie nie potrzebują. Natura ma dla nas własne leki: powietrze, wodę, słońce i rośliny, z których możemy korzystać do woli przez cały czas trwania swojego życia i z tego powodu nigdy nie chorować. Tak właśnie zaplanował to wszechświat - zdrowie i witalność są naturalnymi stanami ludzkiego ciała, tak długo, dopóki zachowasz mu wierność i oddanie. Dlatego jedyna możliwa odpowiedź na wszystkie Twoje bolączki znajduje się właśnie w naturze. Wbrew temu, co ogólnie się sądzi, jedynym i najważniejszym celem natury jest utrzymanie życia na ziemi, bez względu na to jak pozornie pozbawione sensu wydaje się być jej działanie.


Celem tego artykułu było przedstawienie Ci trochę innego spojrzenia, które na temat zdrowia posiadałeś do tej pory, po to abyś mógł się na chwilę zatrzymać, zastanowić i na nowo docenić potęgę natury, a przez to samego siebie.  Ufam głęboko, że to, o czym przeczytałeś wiedziałeś od zawsze, bo jako żywa istota nierozerwalnie złączona z naturą, masz w sobie jej mądrość. Mogłeś zwyczajnie się pogubić, ponieważ sposób, w jaki funkcjonuje dzisiejszy świat niepostrzeżenie odwrócił Twoją uwagę w zupełnie inną stronę.




Przeciwzapalny, energetyzujący, pyszny i poprawiający nastrój drink kurkumowy

Przeciwzapalny, energetyzujący, pyszny i poprawiający nastrój drink kurkumowy

 Przy okazji pisania artykułu na temat kurkumy, obiecałam przepis na pyszny, odżywczy, wzmacniający ‘drink’ zrobiony właśnie na bazie kurkumy. O jego wspaniałych właściwościach i oddziaływaniu na organizm nie będę się specjalnie rozpisywać, ponieważ wszystko, co powinieneś na jego temat (i kurkumy) wiedzieć znajdziesz we wspomnianym artykule – KLIK.

 

Drink z kurkumą

 


Dodam tylko tyle, że na zimowe wieczory, chandrę, osłabienie, przemęczenie czy pierwsze oznaki przeziębienia jest po prostu idealny. Ja dzisiaj tak właśnie się czuję, dlatego po długim męczącym dniu i ciepłym prysznicu postanowiłam spędzić wieczór właśnie w jego towarzystwie, Netflix’a i nadchodzącej świątecznej atmosfery. Jeśli czujesz się podobnie i chciałbyś poprawić swoje samopoczucie, polecam Ci wypróbowanie tego pysznego 'drinka'.



Składniki (dla dwóch osób):


1. 1 dojrzała, słodka pomarańcza,

2. 2 łyżeczki kurkumy,

3. ½ łyżeczki cynamonu (najlepiej cejlońskiego), 1 cm świeżego startego imbiru (może być w proszku - 1/2 łyżeczki), świeżo zmielone goździki (1/3 łyżeczki - opcjonalnie),

4. Szczypta świeżo zmielonego pieprzu lub szczypta chili,

5. ¾ łyżeczki dobrej jakości oleju kokosowego,

6. Gorąca, zagotowana woda,

7. Naturalny słodzik np. miód, syrop z agawy, ksylitol.


Wykonanie:


1. Pomarańczę obierz możliwie najdokładniej, pozbywając się również białej skórki i błonek (to ważne, jeśli nie chcesz lub nie lubisz czuć (gryźć) twardych błon podczas picia drinka),

2. Obraną pomarańczę przełóż do blendera, dodaj przyprawy i zblenduj na gładki mus,

3. Dodaj gorącą wodę, olej kokosowy i ponownie zblenduj,

4. Po chwili dodaj naturalny słodzik np. miód czy syrop z agawy. Dodaj go tyle, ile potrzebujesz.

 

Drink z kurkumą

 



Gotowe:). Smacznego!


Maria Sadowska - Tu i teraz #święta

Maria Sadowska - Tu i teraz #święta




 

Tosty z awokado - 3 pyszne wariacje (plus ciekawostki i porady)

Tosty z awokado - 3 pyszne wariacje (plus ciekawostki i porady)

 Pyszne na śniadanie, kolację i nie tylko. To syty, pełen witamin i kolorów pełnowartościowy posiłek, który zadowoli najbardziej wyrafinowane podniebienia. Awokado, ze względu na swój mało zdecydowany i lekko maślany smak, najlepiej komponuje się z dość wyrazistymi warzywami i przyprawami takimi jak: czerwona cebula, czosnek, kumin, świeża kolendra czy pomidor. W takim połączeniu zamienia się w prawdziwą eksplozję smaku. Wspaniale smakuje oprószone płatkami drożdżowymi. Oprócz guacamole, najbardziej lubię je jeść w towarzystwie rzodkiewki, pomidora, kiełków, harissy oraz sera koziego z odrobiną świeżo mielonego pieprzu i soku z cytryny. 

 



W tym wpisie podzielę się z Tobą moimi trzema ulubionymi wersjami tego posiłku. Dla mnie takie zestawienia są tymi idealnymi. Jeśli dla Ciebie nie- poszukaj własnych wariacji i kombinacji z awokado w roli głównej:). Baw się smakiem, kolorami i twórz własne przepisy:).


1 wersja
: harissa (informacje na temat harissy i przepis znajdziesz TUTAJ), awokado, świeżo zmielony pieprz, czarna sól kala namak, odrobinę soku z cytryny, ulubione kiełki.

 


 

2 wersja: szpinak, rzodkiewka, awokado, chili w proszku, sól, odrobina soku z cytryny, ser kozi twarożkowy.

 


 

3 wersja: pomidor (u mnie żółty i czerwony), awokado, świeżo zmielony pieprz, sól, szczypta płatków drożdżowych (opcjonalnie), szczypiorek.



Moim zdaniem te tosty najlepiej smakują z chlebem pełnoziarnistym.

 



Smacznego!:)

Czy wiesz, że..?


1. Awokado zwane jest też smaczliwką wdzięczną, gruszką maślaną lub gruszką aligatora.

2. W polskich sklepach można kupić dwie odmiany awokado: Fuerte o zielonej skórce oraz Hass z fioletowo-czarną skórką. Fuerte ma delikatny maślany smak, natomiast Hass – lekko orzechowy.

3. Aby kupić dobre awokado, warto zwrócić uwagę na jego kolor i właściwą miękkość. W przypadku odmiany Fuerte skórka powinna być idealnie zielona, bez czarnych plamek i wgnieceń. Jeśli skórka pokryta jest czarnymi plamki, możesz być pewien, że owoc jest zepsuty. Awokado Hass powinno mieć intensywnie fioletowo–czarną skórkę. Awokado (niezależnie od rodzaju) nie powinno być ani za twarde ani zbyt miękkie. Jego miękkość możesz sprawdzić delikatnie uciskając owoc. Jeśli po dotknięciu skórka się ugina, ale z powrotem wraca do swojego położenia – awokado jest idealne. Kolejną czynnością, za pomocą której możesz sprawdzić dojrzałość owocu jest delikatne usunięcie szypułki. Kolor owocu pod szypułką powinien być jasno-zielony lub jasno-żółty. W przypadku ciemnych plamek, owoc jest zepsuty.

4. Jeżeli kupiłeś średnio miękkie awokado i nie masz w planach zjedzenia go w najbliższych dniach, przełóż owoc do lodówki. W ten sposób unikniesz jego psucia, ponieważ zimno zahamuje proces dojrzewania.

5.  Awokado jest najbardziej gęstym odżywczo owocem, napakowanym witaminami, minerałami i dobrymi tłuszczami aż po.. samą pestkę. Przede wszystkim jest bogate w witaminy A i C oraz w witaminy z grupy B, głównie niacynę i kwas foliowy. Zawiera ogromne ilości błonnika, wapnia, żelaza i mnóstwo potasu. Może poszczycić się też zawartością aż 9 podstawowych aminokwasów, niezbędnych dla prawidłowego rozwoju i utrzymania zdrowia. Z tego powodu jest polecane nawet dla bardzo małych dzieci oraz kobiet w ciąży. Danie złożone z awokado i.. tylko awokado jest samo w sobie pełnowartościowym posiłkiem.

6. Tłuszcz, który ma w sobie awokado i którego tak wiele osób się boi, to prosty jednonienasycony kwas oleinowy, występujący również w oliwie z oliwek. To bardzo zdrowy tłuszcz, który działa jako przeciwutleniacz i obniża cholesterol. Dla nieprzekonanych: awokado zawiera cztery razy mniej tłuszczu niż masło i idealną proporcję nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6.

7. Awokado zawiera trzy razy więcej glutationu niż jakikolwiek inny owoc. Glutation to naturalna substancja o silnych właściwościach antyoksydacyjnych, która blokuje 30 różnych substancji rakotwórczych oraz rozprzestrzenianie się wirusa AIDS.

8. Spożywanie awokado 2,3 razy w tygodniu pozwoli utrzymać Ci gładką, jędrną i nawilżoną skórę oraz lśniące włosy. Również stosowane zewnętrznie jako maseczka do twarzy i włosów przyniesie Ci wiele wymiernych korzyści.

9. Szczególnie korzystne jest jedzenie awokado wraz z pomidorem, ponieważ tłuszcze zawarte w awokado zwiększają przyswajalność likopenu, znajdującego się w pomidorach.

10. Pestka awokado posiada ogromne ilości błonnika i aż 70% więcej antyoksydantów niż sam miąższ. Aby skorzystać z jej dobroczynnych właściwości, po wyjęciu z owocu umyj ją i pozostaw do wysuszenia w ciepłym miejscu na kilka dni. Po tym czasie brązowa skórka zacznie odchodzić, dzięki czemu łatwo się jej pozbędziesz za pomocą małego nożyka. Obraną pestkę pokrój w drobną kostkę i susz przez kolejnych kilka dni w ciepłym miejscu lub jeśli masz taką możliwość - na słońcu. Wysuszoną pestkę zmiel w mocnym młynku na drobny proszek, przełóż do słoiczka i dodawaj do koktajli, kanapek, musów, owsianki.

11. Zmieloną pestkę awokado możesz również wykorzystać jako peeling do ciała i twarzy, który odżywi skórę i opóźni procesy starzenia.

12. Miąższ awokado szybko się utlenia i w związku z tym szybko ciemnieje, dlatego jeśli do posiłku masz zamiar użyć tylko połowy owocu, nie wyjmuj pestki z drugiej połówki, dzięki czemu unikniesz ciemnienia i dłużej zachowasz  świeżość owocu.

13. Jeśli zrobiłeś więcej guacamole i nie dasz rady zjeść wszystkiego, wrzuć do pasty pestkę i przechowaj w lodówce do następnego dnia w szczelnie zamkniętym pojemniku. Pasta nie ściemnieje i utrzyma świeżość oraz smak.

14. Świeżość i zielony kolor owocu zachowasz również dzięki skropieniu go sokiem z cytryny. Miąższ awokado zaczyna ciemnieć zaraz po przekrojeniu owocu, dlatego już podczas przygotowywania posiłku warto go skropić sokiem z cytryny, głównie dla względów wizualno-estetycznych. Zczerniałe awokado wygląda mało apetycznie.

15. Dzięki silnym właściwościom antyoksydacyjnym pestek z awokado, ułożenie 2,3 sztuk w lodówce pomoże zachować świeżość także innych produktów.

16. Zewnętrzna warstwa awokado jest dość gruba i skórzasta, dzięki czemu do owocu nie przenikają pestycydy ani inne chemikalia. Z tego powodu (jeśli to dla Ciebie ważne), kupowanie organicznej smaczliwki nie jest ani konieczne ani niezbędne.

Copyright © zorientowana.pl , Blogger