Zdrowie i witalność

 Zdrowie i witalność są w naszej kulturze postrzegane jako stany luksusowe, zarezerwowane wyłącznie dla nielicznych. W dzisiejszym, pędzącym świecie tak mocno oddaliliśmy się od natury, że nikogo nie dziwi już fakt, że ludzie chorują i zbyt szybko się starzeją. Mało kto jest też w stanie zauważyć, że osoby całkowicie zdrowe (pomijając urazy mechaniczne) są dzisiaj naprawdę wyjątkami. Tymczasem, jeszcze sto lat temu choroby przewlekłe były naprawdę rzadkością. Ludzie umierali głównie z powodu panujących epidemii, głodu i wojen. Dziś, teoretycznie takie sytuacje nam nie zagrażają, bo nawet siła rażenia obecnej pandemii koronawirusa nie jest nawet w ¼ tak ogromna jak ówczesnych epidemii i jak straszą nas media. Nadal najwięcej ludzi umiera z powodu chorób przewlekłych. 

 

Zdrowie i witalność


Tak dalece utkwiliśmy w atmosferze oczekiwania na choroby, że dla większości z nas oczywiste jest, że najlepsze, na co możemy liczyć to zdrowe dzieciństwo i młodość. Jesteśmy przekonani, że zdrowie i witalność mogą nam towarzyszyć co najwyżej do wieku średniego. Później spodziewamy się już tylko, że nasze zdrowie, witalność i mobilność będą się pogarszać każdego dnia. Na pewno nieraz słyszałeś od swoich bliskich czy znajomych stwierdzenia typu: ‘to już nie te lata’ albo: ‘siły już nie te’ lub też, co jeszcze gorsze: ‘na coś trzeba umrzeć’. Najbardziej jednak przykre jest to, że takie zdania padają z ust coraz młodszych ludzi. To bardzo frustrujące. Wielu z nich bowiem twierdzi, że jedyne, co może zrobić, aby poprawić swoje zdrowie i podnieść jakość życia, to spowalniać lub hamować te procesy wszelkimi możliwymi sposobami jak np. za pomocą leków i operacji. Choć jeszcze nie tak dawno temu myślałam podobnie, dziś takie opinie niektórych moich znajomych niezmiennie mnie zasmucają i wprowadzają w konsternację. Dlaczego? Bo moim zdaniem, powodem takiego sposobu myślenia są głęboko zakorzenione w nas przekonania, że choroba jest czymś nieuniknionym, a jeśli Cię to nie spotka oznaczać może tylko tyle, że jesteś szczęściarzem. To przekonanie budujemy przez cały czas, przekazując z pokolenia na pokolenie informację, że taka jest naturalna kolej rzeczy. A poddanie tej teorii w jakąkolwiek wątpliwość przypomina próbę przekonania ptaka, że nie potrafi latać, a ryby, że nie zdoła popłynąć. Być może to porównanie okaże się dla Ciebie mocno przesadzone, odzwierciedla jednak głęboką prawdę o ludzkiej naturze. Trudno jest bowiem kwestionować coś, co od najmłodszych lat uznawaliśmy za jedyną i słuszną prawdę. 


    Zjawisko rosnącej, choćby tylko w naszym otoczeniu, liczby osób cierpiących na różnego rodzaju dolegliwości czy umierających z ich powodu jest niezaprzeczalnym faktem. Statystyki mówią same za siebie i są naprawdę zatrważające. Wiele osób cierpi na różnego rodzaju mniejsze bądź większe problemy zdrowotne, które ograniczają bądź też uniemożliwiają im korzystanie z życia w pełni. Ja sama do nich należałam, uskarżając się na regularne, wręcz królewskie bóle głowy, które kradły mój czas, odbierały mi radość, a czasem nawet chęć życia. Często dopadały mnie również infekcje bakteryjne o dość ostrym przebiegu, które uziemiały mnie w domu i dodatkowo tłumione lekami, pozbawiały energii z dnia na dzień. Dość szybko jednak zauważyłam, że większość otaczających mnie osób (jeśli nie wszyscy) również cierpi na różnego rodzaju ‘drobne’ dolegliwości, takie jak chociażby: alergie, egzemy, bóle głowy, ciągłe infekcje, zaparcia, problemy żołądkowe i wiele, wiele innych. Najgorsze w tym jest jednak to, że wszyscy, w mniejszej bądź większej części, te dolegliwości akceptujemy, dając sobie na nie absolutne przyzwolenie, bo przecież ‘każdemu coś dolega’. Prawda. Osobiście nie znam nikogo w swoim otoczeniu, kto byłby całkowicie wolny od jakichkolwiek problemów zdrowotnych. I co ciekawe, wszystkie te osoby, co do jednej, twierdzą, że są zdrowe i że wszystko z nimi jest w porządku. W świetle coraz częściej pojawiających się chorób poważnych, przewlekłych, można by rzeczywiście pokusić się o stwierdzenie, że te drobne ‘kłopoty’ nie są takie straszne. Jak jednak sklasyfikować osobę, która cierpi na ciągłe zaparcia? Albo tę, u której regularnie, raz na trzy miesiące pojawia się zapalenie zatok, gardła lub egzema? Chora czy zdrowa? Póki co, zostawię Cię z tym pytaniem, abyś mógł odpowiedzieć na nie sam, po przeczytaniu tego artykułu do końca. 


Dziś, praktycznie każda znana mi osoba przyjmuje jakieś leki, niezależnie od tego na jak poważną dolegliwość cierpi. Nie jestem tym zdziwiona. Każdego dnia jesteśmy bombardowani tysiącem różnych informacji i reklam leków oraz suplementów, dosłownie zewsząd. Na pewno zauważyłeś, że właściwie w każdym bloku reklamowym, czy to w telewizji czy w radio, co druga reklama to oferta składana nam przez koncerny farmaceutyczne. W każdej z nich zachęca się nas do stosowania różnych środków, począwszy od tabletek na brzydki zapach z ust, sprayu do czyszczenia uszu, chemicznych suplementów a na tabletkach od bólu głowy i na chorą wątrobę skończywszy. Na każdy, nawet najdrobniejszy problem, farmacja zawsze ma dla Ciebie ‘rozwiązanie’. Najbardziej jednak przerażający jest fakt, że większość tych leków można kupić w każdej aptece bez recepty i bez konsultacji z lekarzem. Leczymy się na własną rękę, nie mając właściwie żadnego pojęcia o działaniu i skutkach ubocznych tych leków. Jeśli zastanowisz się głębiej, większość tych reklam jest tak absurdalna, że aż trudno uwierzyć, że w tak ogłupiający i perfidny sposób próbuje się nas przekonywać o skuteczności danego specyfiku. Przykładem może być reklama, w której jakiś kobiecy głos zachęca: ‘Dużo pracujesz, masz ciągłe bóle głowy.. Migreny nie pozwalają Ci sięgać po więcej? Weź tabletkę, a ból zniknie’. Dla mnie podtekst tej wypowiedzi ma dużo głębsze i niekoniecznie pozytywne dno, ponieważ sugeruje, że nasze ciała to maszyny, które bez względu na to jak je traktujemy, mają funkcjonować bezustannie, najlepiej z każdym dniem jeszcze szybciej, jeszcze intensywniej i jeszcze wydajniej. Dokąd jednak mogą zaprowadzić nas takie działania, kiedy nie dajemy ciału szansy na odpoczynek, na złapanie oddechu, zatrzymanie się i zastanowienie nad przyczyną bólu? W moim odczuciu takie zachowania stanowią bardzo jasny przekaz dla naszego ciała: ‘ja Cię nie wspieram i nie szanuję, ale Ty musisz funkcjonować bez zarzutu, z każdym dniem coraz intensywniej’. Tą właśnie prostą, aczkolwiek powolną drogą, zmierzamy w kierunku coraz krótszego życia i coraz poważniejszych chorób.


Choć już nie od dziś o tym wiadomo, możesz być mocno zaskoczony informacją, że leki nikogo jeszcze nie wyleczyły. A jeśli ktoś, kto przyjmował jakiekolwiek leki tak właśnie twierdzi, jest niestety w dużym błędzie. Słyszałeś na pewno o efekcie placebo. W większości przypadków to właśnie on jest odpowiedzialny za uzdrowienie czy też wyleczenie. Placebo jest tak skuteczne, ponieważ siła umysłu czyli myśli, emocji i uczuć jest o wiele potężniejsza w oddziaływaniu na nasze ciało niż jakikolwiek wpływ fizyczny. Jeśli na przykład mocno uwierzysz, że wyzdrowiejesz, znajdziesz środki i sposób, żeby to właśnie osiągnąć. Twoje pozytywne oczekiwania, bez względu na rodzaj i metodę, którą wybierzesz staną się w efekcie Twoją rzeczywistością. Z kolei negatywne oczekiwania, napełnią Cię strachem i brakiem nadziei, stając się w rezultacie Twoją samospełniającą się przepowiednią. Tak właśnie działa ludzki umysł.  Dlatego warto pamiętać na co dzień, jak i czym go karmimy.  Mimo tej informacji, o której każdy z nas na pewno słyszał, antidotum na wszystkie nasze bolączki, niezależnie od przyczyny jest nadal wszechobecnie królująca tabletka. Tabletka przeciwbólowa. Czy zauważyłeś, że już samo słowo ‘przeciwbólowa’ sugeruje dość dokładnie, że zadaniem takiej pigułki jest usunięcie bólu (skutku), a nie jego przyczyny? Niestety, to nie działa w ten sposób, ponieważ jedyne, co jesteśmy w stanie osiągnąć za pomocą medykamentów to chwilowa ulga i pozbycie się bólu tylko na jakiś czas, nie wspominając o skutkach ubocznych ich stosowania. Takie działania są bardzo niepożądane, ponieważ jedynie tłumią i maskują objawy, udaremniając wysiłki ciała w drodze do uzdrowienia i tym samym mocno je osłabiając. Wiedz, że nie uzdrowisz się dopóty, dopóki nie rozpoznasz prawdziwej przyczyny swoich dolegliwości i nie zajmiesz się nią. W pierwszej kolejności, to zawsze ona wymagać będzie Twojej uwagi. Wszyscy przecież wiemy, że ‘nic nie dzieje się bez przyczyny’. Bez przyczyny nie ma skutku. Nigdy. A jednak, mimo tej banalnej prawdy, często zapominamy, że to proste prawo natury odnosi się również, a może właśnie przede wszystkim do naszego zdrowia i samopoczucia. 


Dla potwierdzenia swoich argumentów posłużę się przykładem. Jeśli dość regularnie boli Cię głowa, za każdym razem, gdy pojawia się ból, sięgasz po tabletkę, bo wiesz, że po niej ból minie szybko. Nie zastanawiasz się jednak kompletnie nad przyczyną tego bólu, bo nauczyłeś się, że wszystko, co możesz zrobić w takiej sytuacji to pozbyć się go jak najszybciej. Niestety to nie działa. Owszem, ból minie na chwilę lub odejdzie na jakiś czas, lecz prawdziwe uleczenie to dużo więcej. To odkrycie przyczyny i uporanie się z nią. Czynników powodujących ból głowy może być naprawdę wiele, od stresujących sytuacji, odwodnienie, niewyspanie, zmęczenie, problemy trawienne, głód aż po te naprawdę poważne. A my zwykliśmy wierzyć, że niezależnie od rodzaju tych czynników, niezmiennie jedna i ta sama, maleńka pigułka jest w stanie uleczyć każdy z nich. Sam widzisz, że jest to myślenie mocno pozbawione sensu. Wracając jednak do przykładu, jesteś kompletnie nieświadomy, że przyczyną Twoich częstych bólów głowy jest odwodnienie. Nawet w sytuacji, gdy ktoś z Twoich bliskich zasugerowałby Ci tę właśnie zależność, Ty oczywiście zaprzeczysz, bo przecież pijesz dużo wody. Problem polega na tym, że co druga osoba twierdzi, że pije dużo, a mimo to jest odwodniona. Jak to się dzieje? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zwyczajnie trzeba pójść o krok dalej i zastanowić się, jakie elementy przyczyniają się w Twoim życiu do odwodnienia. Takich rzeczy może być naprawdę wiele, a Ty możesz nawet nie wiedzieć, że sam nieświadomie sobie szkodzisz. Załóżmy jednak, w tym konkretnym przykładzie, iż mimo, że nawadniasz swoje ciało, do południa wypijasz trzy filiżanki kawy, po pracy zasiadasz na kolejną godzinę (lub dłużej) przed telewizorem, a popołudniami ćwiczysz intensywnie przez co najmniej godzinę, lub co jeszcze gorsze, wypijasz dwa, trzy piwa. Owszem po drodze wypijasz jedną, może dwie szklanki wody, ale na tym koniec. Wypompowany kładziesz się spać, a następny dzień znowu zaczynasz od kawy. Być może się zdziwisz, ponieważ w taki właśnie sposób funkcjonuje większość z nas, ale zachowania pokazane w tym przykładzie (uwierz mi na słowo) stanowią wystarczające powody, aby silnie się odwodnić. Myślę, że nie ma sensu w tej chwili rozpisywać się o przesłankach powodujących odwodnienie, ponieważ na ten temat poświęcę osobną publikację. Podpowiem lub raczej przypomnę na razie tylko tyle, że kawa jest mocno moczopędna. Piwo również. Ufam, że już doskonale wiesz co mam na myśli. I obiecuję, że do tematu powrócę. Kontynuując jednak nasz przykład, tabletki od bólu głowy łykasz od momentu, kiedy poczułeś się przemęczony pracą, to wtedy też zacząłeś wypijać nie jedną, a trzy filiżanki kawy dziennie. To był dokładnie ten moment, w którym pojawiły się bóle głowy. Powiedzmy, że ta sytuacja trwa już dwa lata. Mimo brania coraz większej ilości tabletek, bóle głowy nie mijają, lecz pojawiają się częściej i są o wiele bardziej intensywne niż na początku. Dodatkowo od czasu do czasu czujesz kłucie w okolicach wątroby i zacząłeś cierpieć na biegunki. Sięgasz po kolejne leki, tym razem na wątrobę oraz przeciw biegunkom. Ogólnie funkcjonujesz coraz gorzej. Twój stan zdrowia od momentu sięgnięcia po tabletkę od ‘zwykłego bólu głowy’ znacznie się pogorszył, bo do tego dołączyły jeszcze inne objawy. Jak więc widzisz, działania, które podjąłeś aby wyleczyć ból głowy okazały się bardziej niszczące niż początkowa dolegliwość. Dlaczego tak się stało? Ponieważ każdy przyjmowany lek ma skutki uboczne, jest dla Twojego ciała toksyczny i w związku z tym silnie odwadniający. Przyjmowane pigułki za każdym razem podrażniały Twój żołądek i wątrobę, wskutek czego pogorszyło się trawienie i wystąpiły biegunki. Niweczyłeś wysiłki wątroby w pozbyciu się toksycznych leków poprzez przyjmowanie kolejnych. Tak więc, do pierwotnej przyczyny bólów głowy jakim było odwodnienie, dołączyły problemy trawienne i źle funkcjonująca wątroba. Odwodnienie się pogłębiło, ponieważ, aby pozbyć się toksycznych leków ciało potrzebowało jeszcze większych ilości wody niż dotychczas. Jak sam widzisz, znalazłeś się w niełatwej sytuacji przysłowiowego króliczka. Gdybyś, w momencie pojawienia się bólów głowy odnalazł pierwotną przyczynę swoich dolegliwości i zwyczajnie wyrwał ją jak chwast poprzez picie większej ilości wody i zredukowanie ilości wypijanej kawy i piwa, opisana sytuacja nigdy nie miałaby miejsca. Pewnie w tym miejscu mocno się sprzeciwisz, tłumacząc to brakiem świadomości i wiedzy. Tak się składa, że… masz rację. A to dlatego, że niezwykle trudno jest odkryć przyczynę swoich dolegliwości, gdy własne zdrowie powierza się w cudze ręce porzucając tym samym własne odczucia i intuicję, nie jest się uważnym na sygnały, które wysyła ciało i/lub też przyczyna nie jest wcale tak oczywista (nieuświadomiona). Pewnie zapytasz teraz, co robić. Po pierwsze, jeśli nie czytałeś moich pierwszych wpisów o stylu życia, zacznij od nich. Znajdziesz TU i TU, mam nadzieję, wiele przydatnych wskazówek. Drugą i najlepszą rzeczą, jaką możesz dla siebie zrobić, to działać na wszystkich możliwych płaszczyznach. Po pierwsze: nie zaśmiecaj swojego ciała i umysłu, sprzątaj je regularnie i odżywiaj zdrowym, pożywnym pokarmem. Po drugie: częściej obcuj z naturą, ruszaj się i bądź bardziej uważny. Oto prawdziwa droga do zdrowia i lepszego samopoczucia. 


Mimo, że przedstawiony przykład jest tak naprawdę wymyślony, doskonale obnaża gorzką prawdę, w której żyjemy. Pokazuje, że żyjąc w nieświadomości płacimy podwójną cenę. Najpierw kupujemy leki w nadziei, że nas uleczą, potem musimy przyjmować kolejne, ostatecznie tracąc zdrowie bądź umierając. Ślepa uliczka, koniec, the end. Tym bowiem sposobem, nie zwracając uwagi na przyczyny swoich problemów zdrowotnych, powoli stajesz się dożywotnim pacjentem i klientem koncernów farmaceutycznych. Wyruszasz w drogę, która nigdy się nie kończy.  Lub też kończy się tragicznie. ‘Umarł na skutek leczenia’. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad sensem tego często słyszanego sloganu? Czy Twoim zdaniem to stwierdzenie nie sugeruje wręcz dosłownie, że leczenie chemicznymi lekami jest szkodliwe? Jak to jest, że wszyscy o tym wiemy, a jednak nadal lub też pomimo to, uważamy, że leki leczą?


Osobiście twierdzę, że za taki stan rzeczy odpowiedzialnych jest kilka czynników. Pierwszy z nich i moim zdaniem najważniejszy to całkowita ignorancja w edukowaniu społeczeństwa w tym, w jaki sposób we własnym zakresie utrzymać organizm w zdrowiu. Nie uczy się nas w szkołach jak dbać o zdrowie fizyczne oraz psychiczne. Nie potrafimy zadbać o wewnętrzną higienę naszych ciał, nie mamy za dużego pojęcia o tym, jak funkcjonują nasze ciała, nie wiemy co i ile jeść, jak jeść i kiedy jeść, nie potrafimy radzić sobie ze stresem, nie wiemy jak budować dobre relacje, jak być dobrymi rodzicami, pracownikami, jak być po prostu zdrowymi, szczęśliwymi ludźmi. Nie mamy pojęcia jak słuchać swojego ciała, aby mądrze odpowiadać na jego potrzeby. A to właśnie te wszystkie elementy stanowią klucz do naszego zdrowia i mocno je definiują. Owszem, mamy dostęp do wielu różnych informacji na temat zdrowia. Nie zaprzeczę. W przeważającej części są to jednak informacje tworzone na potrzeby różnorakich korporacji, które bardziej zainteresowane są sprzedaniem nam swoich dóbr i usług niż przekazywaniem rzetelnych informacji umożliwiających nam naukę jak pozostać zdrowymi przez całe swoje życie. W efekcie, jedyne czego nas nauczono to sposoby takie jak leki i inne agresywne terapie, za pomocą których możemy szybko pozbyć się i/lub powstrzymać wszelkie symptomy, jednocześnie wychodząc naprzeciw i spełniając oczekiwania wspomnianych korporacji. 


W tym miejscu pragnę mocno podkreślić, że jestem naprawdę daleka od jakiejkolwiek krytyki zachodniej medycyny czy lekarzy. Wręcz przeciwnie. Jestem pełna podziwu i darzę ogromnym szacunkiem lekarzy, którzy z powołania i z tak wielkim oddaniem poświęcają swoim pacjentom wiele czasu, aby uśmierzać ich ból i cierpienie. Interwencje lekarskie, zwłaszcza w zakresie chirurgii czy kardiologii uratowały życie milionom ludzi na świecie, poszkodowanych w wypadkach czy też cierpiących w wyniku chorób nagłych lub o ostrym przebiegu jak np. udar, zawał serca czy zapaść. Jednak jakiekolwiek interwencje lekarskie w przypadku chorób przewlekłych, nigdy nie przyniosą pożądanych rezultatów, dopóki nie zostanie uleczona ich pierwotna przyczyna. 


Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem, z powodu którego, moim zdaniem, podążamy w niewłaściwą stronę chemicznych leków i innych terapii proponowanych przez medycynę alopatyczną, jest głęboka ignorancja praw natury. Zapominamy często, że człowiek tak samo jak zwierzęta i rośliny jest częścią ekosystemu. Głównym winowajcą naszego odejścia od matki natury jest dynamiczny rozwój nauki, technologii i techniki, w starciu z którymi, natura straciła na swej atrakcyjności. To bardzo zły kierunek. Bo jeśli człowiek jest częścią natury, to czy możliwe jest, aby stał się na tyle inteligentny i samodzielny, aby się od niej odłączyć i móc bez niej żyć? Absolutnie nie! Niestety coraz częściej w to wierzymy, w rezultacie przypłacając to zdrowiem, a nawet życiem. 


Na pewno wiele razy spotkałeś się ze zdaniem: ‘Natura rządzi się swoimi prawami’. Jest to jednak stwierdzenie, które według mnie, silnie potwierdza kompletne niezrozumienie praw natury. Zwykliśmy wierzyć, że natura jest nieprzewidywalna i nieuporządkowana oraz że zachowuje się w nielogiczny, niespójny sposób. A jednak ani zwierzęta ani rośliny w naturze nie chorują i nie przyjmują leków, bo ich zwyczajnie nie potrzebują. Natura ma dla nas własne leki: powietrze, wodę, słońce i rośliny, z których możemy korzystać do woli przez cały czas trwania swojego życia i z tego powodu nigdy nie chorować. Tak właśnie zaplanował to wszechświat - zdrowie i witalność są naturalnymi stanami ludzkiego ciała, tak długo, dopóki zachowasz mu wierność i oddanie. Dlatego jedyna możliwa odpowiedź na wszystkie Twoje bolączki znajduje się właśnie w naturze. Wbrew temu, co ogólnie się sądzi, jedynym i najważniejszym celem natury jest utrzymanie życia na ziemi, bez względu na to jak pozornie pozbawione sensu wydaje się być jej działanie.


Celem tego artykułu było przedstawienie Ci trochę innego spojrzenia, które na temat zdrowia posiadałeś do tej pory, po to abyś mógł się na chwilę zatrzymać, zastanowić i na nowo docenić potęgę natury, a przez to samego siebie.  Ufam głęboko, że to, o czym przeczytałeś wiedziałeś od zawsze, bo jako żywa istota nierozerwalnie złączona z naturą, masz w sobie jej mądrość. Mogłeś zwyczajnie się pogubić, ponieważ sposób, w jaki funkcjonuje dzisiejszy świat niepostrzeżenie odwrócił Twoją uwagę w zupełnie inną stronę.




2 komentarze:

  1. Bardzo mądry i ciekawy artykuł! Dużo oczywistych, logicznych faktów, które nawet nie prszyszły mi do głowy. Nie wspomnę o tym, że piszesz pięknie;)I mimo, że jest długi, lyknęłam go w dosłownie 2 minuty. Super-czekam na więcej. Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, jesteś jedną z dwóch moich największych fanek;). Dziękuję za miłe słowa:) Pozdro!

      Usuń

Copyright © zorientowana.pl , Blogger