Harrisa

 Zima zbliża się dużymi krokami, sezon na paprykę wciąż trwa, dlatego dziś zaproponuję Ci samodzielne przygotowanie harrisy. Harrisa to pikantna pasta na bazie papryki i kilku orientalnych przypraw, które z łatwością kupisz praktycznie w każdym sklepie. Jej wykonanie jest banalne, a korzyści z jej spożywania, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym - naprawdę imponujące. W mojej kuchni ta przyprawa zajmuje wyjątkowo wysokie miejsce.


harrisa pasta domowa
 

Harrisa jest raczej mało popularna w Europie, a w Polsce praktycznie wcale. Ja sama usłyszałam o niej dopiero kilka lat temu, od bliskiej osoby, która przepis na tę pastę wynalazła w książce z arabskimi przepisami. Nie podam niestety jej tytułu, bo nie pamiętam. Może dlatego, że był po arabsku;)? Jak się już zapewne domyślasz, harrisa to przyprawa stosowana głównie w krajach arabskich. Przede wszystkim  jest dobrze znana mieszkańcom Armenii, gdzie wymieniana jest jako jedna z przypraw narodowych oraz w krajach Maghrebu: Tunezji, Maroka, Libii oraz Algierii. Wykorzystywana jest tam nie tylko w postaci pasty, ale również jako sucha mieszanka przypraw. Tej drugiej nie miałam okazji jeszcze spróbować.


Składniki oraz mieszanka przypraw zawarte w harrisie to prawdziwa bomba odżywcza i energetyczna, a jej charakterystyczny, ostry smak stanowi o jej unikalności. Dodawanie harrisy w niewielkich ilościach do dań, oprócz tego, że znacznie podkręci ich smak, to jeszcze dodatkowo podniesie walory zdrowotne posiłku i.. Twoją odporność. Harrisę możesz dodawać do: zup, sosów, potrawek warzywnych, gulaszu, kanapek, jako sos do pizzy lub jako marynatę do mięsa. Ja często wykorzystuję ją też do sporządzania różnego rodzaju dipów. Znam też osobę, która dodaje ją do.. jajecznicy:). 

 

Harissę, już gotową można też kupić w sklepach. Ja jednak nie polecam Ci takiego rozwiązania, ponieważ wszelkie kupne pasty zawierają dość pokaźną ilość konserwantów, właśnie po to, aby mogły stać długo na sklepowych półkach i czekać na swojego konsumenta. Jeśli jeszcze jest produkowana masowo, to śmiem również wątpić w jakość użytych do jej produkcji składników. Osobiście, nigdy nie kupuję jedzenia, które ma konsystencję pasty lub jest w formie zmielonej, bo nigdy nie wiem, co tak naprawdę taka 'mikstura' zawiera. Jakiś czas temu znalazłam w ketchupie chrząszcza, a w słoiku z ugotowaną cieciorką - kamienie. To właśnie przekonało mnie ostatecznie, aby nigdy więcej nie sięgać po takie produkty. Poza tym takie pasty, w zależności od producenta czasem dość znacznie różnią się smakiem i niekoniecznie mogą trafić w gust Twojego podniebienia. Dlatego właśnie, samodzielne wybranie składników i przygotowanie harrisy w domu jest rozwiązaniem najlepszym, ponieważ, po pierwsze masz pewność co do jej jakości, a po drugie sam możesz regulować jej smak poprzez większe lub mniejsze dodanie jakiegoś składnika, a ostrość – za pomocą oliwy. Spożywanie tej domowej pasty niesie ze sobą ogromne benefity zdrowotne, nieporównywalnie większe od tej kupionej.

 


Korzyści zdrowotne harrisy

 
1. Ma piękny pomarańczowo-czerwony kolor (podobny do krwi), dlatego będzie świetnie odżywiać naszą krew i regulować ciśnienie, niezależnie od tego, czy cierpimy na nadciśnienie czy niedociśnienie.
2. Pomaga w walce z infekcjami, naturalnie podnosi odporność organizmu.
3. Rozgrzewa organizm, będzie więc idealna w porze jesieni i zimy.                                                                          4. Ze względu na dużą zawartość kapsaicyny mocno podkręca metabolizm, dlatego będzie idealna dla osób chcących pozbyć się zbędnych kilogramów,
5. Działa energetyzująco.                                                                                                                                    6. Obniża cholesterol.                                                                                                                                            7. Dodatek kolendry i kuminu wpływa na funkcjonowanie układu pokarmowego, poprawia trawienie, usuwa wzdęcia i związany z nimi ból brzucha. Pomocna będzie również osobom, które mają problemy z wątrobą, ponieważ usprawnia jej funkcjonowanie.

 

Skoro już prawie wszystko wiesz o harrisie, czas na przepis.

 

Przepis

 
Składniki:

 
1. 5, 6 sztuk średniej świeżej słodkiej papryki,
2. 12-15 sztuk papryczek chili (jeśli lubisz naprawdę ostre przyprawy możesz użyć jej więcej),
3. 1 główka czosnku,
4. 3 łyżeczki kuminu (kminu rzymskiego),
5. 2 łyżeczki zmielonych ziaren kolendry (jeśli masz w ziarnach, zmiel je na świeżo w młynku – smak będzie jeszcze lepszy),
6. ½ łyżeczki wędzonej papryki,
7. 1 łyżeczka kurkumy,
8. 1 łyżeczka soli himalajskiej lub szarej kłodawskiej,
9. 4, 5 łyżek dobrej jakości oliwy z oliwek,



Wykonanie:

 
1. Paprykę słodką dobrze wyszoruj szczoteczką pod bieżącą wodą, a następnie osusz,
2. Papryczki chili, po dokładnym umyciu namocz we wrzącej wodzie przez ok. 30 min,
3. Umytą paprykę słodką przekrój na połówki i przełóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia skórką do góry  (nie dodawaj żadnej oliwy),
4. Piekarnik ustaw na 200 st. C i piecz paprykę przez ok. 20 min na górnej grzałce (grill). Skórka powinna się zrobić brązowa.
5. Wyjmij paprykę z piekarnika, przykryj drugą blachą lub folią spożywczą (wydzielana para wodna spowoduje, że łatwo będzie pozbyć się skórki),
6. W czasie, kiedy papryka słodka stygnie, papryczki chili przekrój wzdłuż. Usuń gniazda nasienne jednym ruchem, najlepiej łyżeczką. Papryczkę pokrój dowolnie. I tak to potem zblendujesz. Obierz czosnek.
7. Po około 10 min, usuń z papryki słodkiej ogonki, gniazda nasienne i obierz ze skóry,
8. Obraną paprykę słodką wraz z pokrojonymi papryczkami chili, czosnkiem i przyprawami przełóż do blendera.
9. Dodaj sól i oliwę. Zblenduj na gładką pastę.
10. Przełóż do dokładnie wymytych i sparzonych słoików.


Gotowe:). Smacznego!

 

Tę pastę warto przygotowywać właśnie teraz, kiedy sezon na paprykę trwa w najlepsze. Zawiera ona wtedy najwięcej witamin i wartości odżywczych, dokładnie tych, których potrzebujemy w naszej strefie klimatycznej o tej porze roku. Dotyczy to wszystkich sezonowych warzyw i owoców, dlatego przygotowując posiłki, warto zwracać uwagę na podpowiedzi natury, na to co aktualnie ma nam do zaoferowania. Jedzenie np. arbuza czy winogron w zimie mija się z celem, ponieważ niepotrzebnie wyziębi nasz organizm i rozreguluje nasz naturalny rytm. W naszym klimacie, w porze jesienno-zimowej potrzebujemy bardziej rozgrzewających i treściwych pokarmów niż latem. Jeśli po przeczytaniu tej informacji czujesz niedosyt - nie martw się! Szerzej będę o tym pisać w kolejnych artykułach. Na tą chwilę jednak zapamiętaj - natura dokładnie wie, czego i kiedy potrzebujemy!

 

Z podanej ilości składników finalnie wyszło 6 małych, 200 ml słoiczków (jak na zdjęciu). Myślę, że nie ma sensu robić mniejszej ilości. Jeśli będziesz ją odpowiednio przechowywać, wystarczy na całą zimę:).



Przechowywanie

Harissę przechowuj w lodówce, w szklanych słoikach. Aby jej przydatność do spożycia była naprawdę długa, na wierzch pasty dodaj pół łyżeczki oliwy, tak żeby całkiem ją przykryła. W ten sposób unikniesz pleśnienia i psucia się pasty. Przed każdym jej użyciem usuń najpierw oliwę, a po użyciu znowu uzupełnij wierzch pasty jej świeżą warstwą, dokładnie zakręć słoik i przełóż do lodówki.




Czy wiesz, że..?


1. Słodka papryka – zawiera cztero- , pięciokrotnie więcej witaminy C niż cytrusy, dlatego jest jej nieocenionym źródłem. Nauczyliśmy się wierzyć, że kwaśny smak oznacza dużą zawartość witaminy C. To mit! Mimo, że rzeczywiście wyizolowana, sztuczna witamina C ma naprawdę kwaśny smak, w naturze nie występuje solo. To niemożliwe, ponieważ w takiej postaci szybko się rozpada, a to, co po niej pozostaje to wielkie NIC. Witamina C uwielbia towarzystwo innych witamin i minerałów. Dlatego spożywanie jej w naturalnej formie (warzywa, owoce) jest dla nas najlepsze i niekoniecznie..kwaśne! Inną ważną ciekawostką jest to, że podczas gdy w innych warzywach witamina C ulega zniszczeniu pod wpływem procesów kulinarnych, w papryce – nie.

 

2. Papryczki chili – zawierają duże ilości tzw. kapsaicyny (alkaloid w nich zawarty), odpowiedzialnej za jej ostry smak.  Kapsaicyna znajduje się głównie w gniazdach nasiennych, więc jeśli chcesz osiągnąć naprawdę ostry smak – nie pozbywaj się ich. Kapsaicyna ma działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne. Często znajduje się w składzie maści przeciwbólowych - pomaga na stawy i nerwobóle. 

 

Podobno zaaplikowanie jej niewielkiej szczypty przez nos niweluje dość szybko bóle migrenowe. Niestety nie mogę tego potwierdzić, ponieważ nigdy nie miałam odwagi wypróbować tej metody. 

 

Kapsaicyna występuje także pod postacią tabletek na.. odchudzanie. Wszystkie ostre przyprawy podczas ich spożywania podnoszą temperaturę ciała, co z kolei przyspiesza proces spalania tkanki tłuszczowej. Dlatego spożywanie ostrych przypraw jest zalecane w czasie odchudzania oraz wyziębienia organizmu. 

 

Kapsaicyna oczyszcza krew, rozrzedza ją, a także rozszerza naczynia krwionośne, przez co łatwiej transportuje składniki odżywcze do komórek. Ta właściwość ma szczególnie duże znaczenie przy wysokim cholesterolu oraz nadciśnieniu.


Najważniejszą zaletą jedzenia kapsaicyny są jednak jej silne właściwości antynowotworowe. Szczególnie dobrze oddziałuje na wszelkiego typu nowotwory skórne.


Dodając papryczki chili do jedzenia pamiętaj zawsze o dodatku oliwy, bo tylko w jej towarzystwie kapsaicyna ma szansę się wchłonąć i przynieść wymierne korzyści. Również stosowana na skórę w obecności oliwy (chili w proszku) wchłonie się szybciej w bolące miejsce i dodatkowo pozwoli Ci uniknąć poparzenia skóry.


Jeśli podczas krojenia papryczek chili nie używasz rękawiczek, natychmiast po skończeniu krojenia, wysmaruj dłonie obficie jakimkolwiek olejem, ‘umyj’ je w ten sposób, a następnie wytrzyj dokładnie w papierowy ręcznik. Olej wyciągnie ze skóry całą ostrość. Dopiero potem umyj dłonie wodą z mydłem. A kiedy zdarzy Ci się już zatrzeć oczy, nos lub nie daj boże miejsca intymne, również użyj oleju, a nie wody.


Wiele osób po zjedzeniu papryczek chili lub innych ostrych przypraw, popija je dużą ilością wody, aby pozbyć się ostrości. To duży błąd! Woda (lub inny napój) będzie nośnikiem, który tylko rozprowadzi ostry smak po jamie ustnej, gardle i przełyku, przez co zamiast pozbyć się ostrego smaku, będziesz odczuwać go jeszcze intensywniej. Po ostrym jedzeniu wystarczy wziąć do ust kawałek chleba, namoczonego w oliwie z oliwek i po prostu go zjeść, dokładnie przeżuwając. Po niedługiej chwili ostry smak zniknie:).

 

3. Czosnek – Mimo tego, że jest silnym, naturalnym antybiotykiem, nie niszczy flory bakteryjnej, lecz wręcz przeciwnie, podobnie jak kiszonki -  korzystnie wpływa na jej wzrost i odbudowę i tym samym będzie dobrze wpływać na Twoje jelita i mocno podbije Twoją odporność. To właśnie różni czosnek od chemicznych antybiotyków. Nie sądzisz, że natura wymyśliła to idealnie? 


Jeśli po spożyciu czosnku źle się czujesz, masz bóle głowy, mdłości, wzdęcia i/lub bóle brzucha czy wątroby, oznacza to tyle, że Twoja wątroba jest mocno zanieczyszczona. Właśnie, jedząc surowy czosnek możesz w prosty sposób dowiedzieć się, w jakiej kondycji jest Twoja wątroba. Dlatego, jeśli po zjedzeniu surowego czosnku odczuwasz dyskomfort - oczyść wątrobę, a spożywanie czosnku stanie się dla Ciebie przyjemnością. 

 

Czosnek zawiera substancję zwaną allicyną czyli ten składnik, który jest najbardziej pożądany, ponieważ to właśnie w nim tkwi cała tajemnica cudownych właściwości tej rośliny. Jeśli czosnek pokroisz lub przeciśniesz przez praskę i pozostawisz na około 10-15 minut przed dodaniem do posiłku, wydobędziesz jej jak najwięcej. Taka forma allicyny nie ulegnie zniszczeniu podczas podgrzewania czosnku. Dodatkowo, przez wcześniejsze pokrojenie czosnku pozbędziesz się nadmiernej ilości siarki, przez co będzie on łagodniejszy w smaku i bardziej wyrozumiały dla Twojej wątroby;).



2 komentarze:

  1. Super artykuł👍Przepis fajny sprawdza się jako dodatek do wielu potraw podkręca smak i dodaje orientalnego charakteru

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszna sprawa, dodałam troszeczkę do świątecznego barszczu. Chyba nie jadłam wcześniej lepszego :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © zorientowana.pl , Blogger